12 września 2o14 - ul. Wschodnia 23, godz. o8:ookluczem od
Pani Małgosi otworzyłam ciężkie metalowe drzwi do piwnicy
na dole postawiłam jedną klatkę-łapkę, co by zapolować na
Dolną Kocicę i cztery maluchy
drugą na górze, co by zapolować na podrostka
(Górna Kocica jest już wycięta)

<-podrostek
zeszła
Pani Karmicielka i okazało się, że ona myślała, że ja będę łapać tylko na dole, więc na górze nakarmiła koty
zmełłam przekleństwo w ustach...
i poprosiłam żeby więcej nie myślała, tylko postarała się zapamiętać co do niej mówię
-----------
no i stoję
przechadzam się
palę
rozmawiam przez telefon
-----------
pojawił się podrostek, ale nawet nie podszedł do klatki
-----------
no i stoję
przechadzam się
palę
rozmawiam przez telefon
-----------
pojawił się kocur

który zaczął bacznie mi się przyglądać, ignorując zupełnie wkładkę mięsną w klatce
-----------
no i stoję
przechadzam się
palę
rozmawiam przez telefon
-----------
nagle usłyszałam klapnięcie
zeszłam po stromych i pokruszonych ceglanych schodach i pchnęłam metalowe drzwi
- i tak się kończy skakanie po klatce - powiedziałam do malucha
- nie rób tego więcej, poproszę!wróciłam na górę
-----------
no i stoję
przechadzam się
palę
rozmawiam przez telefon
-----------
nagle słyszę - zacykluk
ostrożnie uchylam drzwi
jest, małe i bure
może nawet to samo z którym rozmawiałam
postawiłam klatkę pionowo
pozwoliłam kociakowi wspiąć się po kratce
poszerzyłam mu uśmiech łapiąc za kark
i wsadziłam do kontenera
- o Boże - jęknełam kiedy zobaczyłam jego oczy
-----------
no i stoję
przechadzam się
palę
rozmawiam przez telefon
-----------
po jakimś czasie nie wytrzymałam i znowu zajrzałam
tym razem z klatką było wszystko w porządku, ale wystraszyłam kolejnego malca

zła byłam na siebie, jakbym poczekała jeszcze trochę, może by się złapał drugi
umówiłam się na wieczór, na 2o:oo
zwinęłam majdan i z zagilonym pojechałam do szkoły
wyczyściłam oczy, wycałowałam umorusany pyszczek i zabrałam się do roboty
po 16:oo przyjechała po niego
Ania------------------------
cdn
... mry!