Ja nie lubię tych mąk - modnie podobno zdrowych - z pełnego przemiału, tak jak pieczywa, które się składa z samych ziarenek. I raczej niefajne sie po nim czuję. U nas nie ma nigdy porad lekarskich wg poszczególnego pacjenta tylko jak ktoś gdzies powiedział, że chleb razowy i jabłka są zdrowe to już tak leci po wszystkich. A wg mnie nie są
Kussad - poczytałam wątki dwa

Mam znajomych na dietach wegan + buzglutenowo. To sie da. Już nawet 'na mieście' np. we wrocławskiej Vedze , można tak zjeść. Sama nie jem mięsa[oczywiście w tym ryb], nabiału poza masłem i jajkami, a wyroby z pszenicy sporadycznie - właśnie jak muszę 'na mieście'. Myślę , że w Warszawie jest taka oferta sklepików różnych, że to nie powinien być problem.
Problemem jest największym przestawienie nawyków. A stron z przepisami - setki.
To koszenie to jest jakieś podejrzane. Stawiam na konieczność wykazania jakiegoś przerobu i wydania kasy.
Słyszałam w radiu kiedyś, jak pani, która usiłowała przekonać kogoś tam, gdzieś tam, żeby prowadzić roślinność miejską z krzakami i normalnymi łąkami, usłyszała, od pana z firmy, że on ma 6 ludzi, ludzie mają rodziny.... i że muszą zarabiać. Zero refleksji, że przy wszystkim jest zajęcie... Ani refleksji, ani wyobraźni , ani dobrych chęci..