

Dostają póki co tylko sparzoną pierś z kurczaka, na najbliższe dni mam jeszcze pierś i ćwiartki z kurczaka to im poobieram.
Wczoraj rano jechaliśmy na grzyby, wstawaliśmy o 4:30. Jak zwykle obudziłam się kilka minut przed budzikiem, siadam na łóżku i standardowo pierwsza czynność po otwarciu oczu - szukam wzrokiem kotów. Wzrok kieruje na kupke z praniem, bo tam był Redzik, jak wstawałam o 2:00 na siku. Patrzę, a tam wszystkie trzy Coony. Przecieram oczy ze zdumienia, nie wierzę, ale oczy mnie nie mylą. Budzę męża, ten coś mamrocze, że budzik jeszcze nie dzwonił, mówię mu, że Coony razem śpią, jak się zerwał

Skąd moje zdziwienie? To są takie indywidualności, że jak je mamy 2 lata (Redzika i Kokardeczkę) nigdy nie spały razem. Jak Redzik przychodził do Kokardeczki to ona odchodziła i vice versa, a tu zonk - trzy na jednej kupce prania.
Pranie normalnie trzymam w koszu, ale w piątek sobie wyizolowałam czarne żeby wrzucić do pralki na szybko po przyjeździe z lasu, bo po grzybach na zakupy miałam jechać.