Mam Kubusia i nie zawaham się go użyć! :D

A sprawdzales bedac u weta czy Twoja kicia ma czipa? To bardzo proludzka kicia, sama do Ciebie podbiegla - bez watpienia nalezala do kogos :wink:

Nie dogadamy się, rachunek prawdopodobieństwa jest Ci obcy w przewidywaniu wydarzeń. Ty liczysz na weterynarzy a ja na każdego człowieka. Jaki jest stosunek ilości jednych do drugich?
Cindy Nie, nie sprawdzałem kicia jest młoda, raczej została wyrzucona. Wet ani jeden ani drugi też nie sprawdzał. I znów czynnik przemawiający za obrożą.

tomciopaluch pisze:Nie dogadamy się, rachunek prawdopodobieństwa jest Ci obcy w przewidywaniu wydarzeń. Ty liczysz na weterynarzy a ja na każdego człowieka

Przyzwoity człowiek, znajdując proludzkiego kota, zabiera go do weterynarza, żeby ten sprawdził, czy zwierzak posiada czip.
To chyba dość logiczne.

tomciopaluch pisze:Nie dogadamy się, rachunek prawdopodobieństwa jest Ci obcy w przewidywaniu wydarzeń.

Kiedyś udowodniono, że liczba traktorów ma wpływ na liczbę urodzeń.Posługuj się rachunkiem prawdopodobieństwa, my pozostaniemy przy znajomości kociej natury i doświadczeniach innych osób.Jedno na pewno osiągnąłeś, wątek stał się popularny :mrgreen:

tomciopaluch pisze: raczej została wyrzucona

Albo się zgubiła, bo nie miała obróżki :wink:

dzika ruta Masz racje to było by logiczne w normalnym kraju. Pytanie, czemu żaden wet nie sprawdził? Każdemu mówiłem, że to znajda jest!

Gdy by miała obroże już u dyspozytora 90% z nas by dzwoniło do właściciela!

Zaraz sprawdzę czy ma jakiś chip. Gdzie je montują?

My na tym watku nie zawsze bylysmy takie "madre i wyszczekane". Ja bylam ciemna jak tabaka w rogu zanim tu weszlam - ale nie jestem odporna na wiedze :wink:

WIELE sie tu nauczylam - bo z zinteresowaniem sluchalam co maja do powiedzenia inni, doswiadczeni i czytalam, czytalam i czytam dalej - bo to samo zycie....
Tu opisywane sa rozne przypadku, ktore zdarzaja sie kotom - trzeba tylko wyciagac wnioski i uczyc sie. To nie wstyd czegos nie wiedziec - to normalne i ludzkie.
Zanim nie znalam miau tez robilam bledy, zapasalam np. moja kotke - ale nie zrobilam tego celowo, tylko z niewiedzy...kicia chciala jesc to dostawala - ale dowiedzialam sie jak ja zywic i jest zdrowa koteczka. Nie obrazaj sie na nas - tylko sie ucz :lol:

bo nauka to potegi klucz :!:

tomciopaluch pisze:Gdy by miała obroże już u dyspozytora 90% z nas by dzwoniło do właściciela!

Człowieku, nie umiesz czytać???? Jest wątek kotów zaginionych i odnalezionych, przeczytaj ze zrozumieniem.Nie ma żadnego związku z posiadaniem przez kota obroży.Właśnie te z obróżkami się nie odnajdują, boję się myśleć dlaczego.

Cindy ja bardzo was lubię, Ciebie zwłaszcza. Ja muszę otrzymać argument, który mnie do czegoś przekona. Nawet nie było fali nośnej z chipa, lecz nie wystarczy mu sygnał musi być kod.
Kod jest przypisany do bazy danych do, której zwykły człowiek nie ma dostępu. U nas na kolei są koty z uciętymi łapkami bo lokomotywa mu przejedzie po łapce i co z tym fantem zrobić?
Uważam, że ryzyko zaczepienia się kotka za obrożę jest ryzykiem dopuszczalnym, zwłaszcza że występuje tylko podczas ucieczki. Ps. ja się ciągle uczę, w pracy, raz, moje hobby wymaga ciągłej nauki, dwa.
To u was z tego co widzę koty spadają z 4-tego piętra, to u was duszą się na oknach uchylnych. U mnie występuje zagrożenie, że kicia kabel pod napięciem przegryzie. No trudno jak nie przeżyje, widać tak miało być. I co jak mam z urządzeń korzystać?

tomciopaluch pisze: Ja muszę otrzymać argument,

Nie musisz, powtarzam.Koty wypadają z czwartego piętra, klinują się w uchylnych oknach, bo trafiają się właśnie tacy, co posługują się rachunkiem prawdopodobieństwa.Innym zahaczają się obróżką o siatkę ogrodzeniową.Może znasz się na lokomotywach, ja o nich pojęcia nie mam, ale o kotach jeszcze musisz się wiele nauczyć.Ups, nic nie musisz, podobnie jak my nie musimy Ci nic radzić.Tyle tylko, że chcemy, bo lubimy koty, ale chyba już dosyć.

Opowiem wam coś. U mojej koleżanki byłem w odwiedziny. Ma kota, któremu pozwala łazić wszędzie, po meblach, po stole. Koleżanka nastawiła wodę na kawę, na kuchence. Kotek wlazł na meble i idzie w kierunku kuchenki. Przechodząc koło czajnika zapalił się, no to powiedziałem, spokojnym głosem koleżance, że kot jej się pali. Ta zamiast spokojnie go wziąć pod kran, to z krzykiem na kota. Ten się wystraszył i pobiegł płonący do pokoju i schował się pod łóżko. Tu już musiałem zareagować bo chata by się spaliła. Ale też to jej ukochany kotek, ach i och.

ewar myślę, że zbytnio się przejmujesz. Wyluzuj troszeczkę. I nie obrażaj się.

No, i jaki jest cel tej opowiastki?

Mam Kubusia i nie zawaham się go użyć! :D

Kto przegląda forum