Tak.
Zabezpieczyłam wszystkie schowki potencjalne, które Melindy nie interesują albo się w nie nie zmieści, a jego byłoby trudno monitorować. Zostawiłam wszystkie te, gdzie w razie potrzeby można zainterweniować albo choćby postawić pachnącą miseczkę.
Melindę dopieściłam, wytuliłam, wyjęłam gilki, śpioszki, wyczyściłam uszka, właśnie zjadła kolacyjkę i zameldowała się w swoim zamku czekając aż pościelę łóżko.
Jutro rano postawię kuwetę z bentonitem, żeby do tego czasu nie rozniosła jej po mieszkaniu, bo z tej małej przeokrutnie wysypuje. W większej kuwecie jest jej silikonowy żwirek, jeśli jemu też podejdzie to dobrze.
Mam zapas tacek animondy i dwie troszkę śmieciowe, ale takie plus minus na poziomie rossmanna albo i lepsze - bez świństw, z tauryną (animonda vom feinstein jej w ogóle nie ma, tyle co w tym mięsie

), witaminami, bez zbóż, za to pachnące i będące w stanie zachęcić Melindę do jedzenia prawie zawsze. Mam też uda z kurczaka, Melinda akceptuje drobno pokrojone mięso dodane do tacek nawet jak nie ma chwilowo na surowe chęci.
No i "czipsy", marketowe, felixa jakiś miks smaczków, Meli dla nich robi śliczne sztuczki

Melinda jest w dobrej formie, myślę że swoje zrobiło suplementowanie witaminami. W zasadzie nie bunkruje się już za łóżkiem, dzisiaj chyba pierwszy raz udało mi się z nią chwilę pobawić tak, że moje gwałtowne ruchy były dla niej sygnałem zabawy a nie niebezpieczeństwa (rzucałam jej piłeczkę i biegałam z nią po mieszkaniu).