tajdzi pisze:Czytam i nie widzę ulicy przy której są te koty? Gdzie to konkretnie jest?
Ja mam klatkę łapkę, nawet dwie, mogę pożyczyć nawet dziś.
Mogę postarać się załatwić miejsce w lecznicy.
Łapać niestety nie dam rady

Dziękuję. Klatka łapka super, zawsze to coś. Ale potrzebni są jeszcze ludzie i transport. Ja nawet nie dam rady zabrać 2 klatek. Z uwagi na naprawdę bardzo silny nawrót problemów z kręgosłupem nie wiem jak długo będę w stanie nawet chodzić

O noszeniu nie ma mowy. Jeśli uda mi się przezwyciężyć problemy zdrowotne najprawdopodobniej za pare tygodni wygodni wyjadę z Warszawy. Pobyt w domu obecnie nie za bardzo mi sluży więc chciałabym pokazać komuś teren i przekazać sprawę, i oczywiście wspomóc na tyle, na ile mogę. W zamian obiecuję pomoc w przyszłości, kiedy tylko dojdę do siebie. Tak jak napisałam wczesniej nie chodzi o wysługiwanie się czyimiś rękami, po prostu teraz niewiele jestem w stanie zrobić i jest mi z tego powodu przykro.
Udało mi się ostatnio pomóc 2 kotom, jeszcze muszę znaleźć dom dla czterech, i to są zwierzaki w których sprawę już jestem zaangażowana i działam, staram się na tyle na ile mogę.
Żeby było jeszcze fajniej dzisiaj miałam radosny tel. z drugiego końca kraju z prośbą o przejęcie i znalezienie domu 2 kociakom

Można naprawdę się załamać. Spróbuję zdalnie zalatwić chociaż sterylki kotek - matek, ktore tam u kogoś rodzą 3 razy w roku a potem jest wciskanie maluchów komu się da. Nawet nie znam ludzi, to znajomi znajomych.
Jeśli chodzi o miejsce bytowania kotki ciężarnej oraz innych kotow nie napisałam celowo. Są niestety grupy ludzi stających na głowie, zeby zabrać i pousypiać jak najwięcej maluchow, nawet jak mają otwarte oczy. To nie jest żart, zaczęłam zgłębiać sprawę po kradziezy kociąt z lecznicy Witolińska (ta historia była w maju na miau).
Nie zgadzam się na zabijanie narodzonych maluchów. Wiem, że inni to robią i to jest ich sprawa ale ja nie umiem, nie chcę mieć krwi kociaków na rękach. Ale oczywiście jeśli będą osoby chętne do pomocy wskażę miejsce, poznam ze strażnikami, będę uczestniczyć w łapance.
Co do porzuconych kotów to jeden był w parku Krasińskich, drugi koczował na rogu Pl. Bankowego. Postaram się dzisiaj sprawdzić czy nadal tam są, mam dla nich jedzenie. Będę dzisiaj też u cieżarnej kotki, jeśli jej nie zobaczę zostawię chociaż jedzenie... Kotka jest w miejscu gdzie jeżdzą tylko autobusy podmiejskie, ale nadal to jest jeszcze Warszawa. bez samochodu się nie da
