Staram się jak mogę i nie zawsze mi wychodzi - ot, Attica znalazła miejscówkę za szafką ze szkłem i filmami - nie wiem jak tam włazi, wiem tylko że jak podaję kolację moim, to stamtąd wyłazi. A że do tego czasu 3x zdążę osiwieć ze strachu, że wlazła gdzieś, że uciekła na dwór czy inne takie, to insza inszość. Sporą część obsługi koty załatwiają same - dla mnie zostaje tylko mizianie (jak przylezą i poproszą), sprzątanie kuwet i podawanie jedzenia (że o pucowaniu misek nie wspomnę). No i zmienianie posłanek i pranie tych zabrudzonych. I od czasu do czasu rzucenie piłeczki czy pomerdanie "motylkiem" na sznurku czy inną gałązką. I podawanie leków jak trzeba. No i obsługa Fionki (odsikać, odkupkać, umyć pupę i ukochać). Da się zrobić

. Gorzej jak Kotori lub Rukia lub Fio mają jedzeniowego focha - karmienie łyżeczką lub wręcz pakowanie do pyszczków kawałka mięsa nie jest ty, co tygrysy lubią najbardziej a one czasem tak mają, że trzeba po królewsku...