» Wto lip 22, 2014 12:33
Re: Demencja opiekunki, kotka w ciężkim stanie, schrondla re
Oto relacja nowej opiekunki Duni po pierwszym dniu
Chcę skreślić, jako pierwszą relację z dokocenia w moim domu
Na Dunię czekał już pokoik z chrupkami, wodą, kuwetą i tapczanem na wyłączny użytek
Kicia zaraz po przywiezieniu bardzo zestresowana, miauczała, zwisał jej jęzorek z upału, dyszała i śliniła się. Od razu usadowiła się pod tapczanem, ale posadzona na nim wśród poduszek i drapana pod bródką zaczęła mruczeć, a raz nawet wystawiła brzuszek do głaskania. Jednak, gdy wychodzę z pokoju ona zaraz wraca pod tapczan. Niestety na razie nie chce ani pić ani jeść i bardzo jest smutna – i wcale jej się nie dziwię – w końcu została zabrana z domu, gdzie z pewnością była kochana, na pewno tęskni i nie rozumie co się stało. To nie to samo co z Jaśminką, którą adoptowałam zaraz po sterylce, niemal prosto z ulicy i o której nie wiadomo, czy miała w ogóle kiedyś dom, więc szybko doceniła zmianę na lepsze.
Pani Jola Dworcowa przywiozła dla Duni kilka zabawek – położyłam je niedaleko miseczek i kuwety. Po kilku minutach od przybycia nowego domownika, w drzwi Duniowego pokoju zaczęła skrobać Jaśminka – wpuściłam ją… I po raz pierwszy w życiu usłyszałam jak syczy i prycha, ale na szczęście tylko trochę i z daleka. Po chwili położyła się jak gdyby nigdy nic na Duniowych zabawkach zagarniając je łapkami.
Przezornie dzień wcześniej obcięłam Jaśmince pazurki, tak na wszelki wypadek, gdyby miało dojść do jakiejś konfrontacji. Ale gdy zobaczyłam, jakie szpony ma Dunia, to trochę zwątpiłam, zwłaszcza, że pani Jola powiedziała, że zawsze obcinał je weterynarz. No to zaryzykowałam i… poszło jak po maśle – Dunia siedząc mi na kolanach dała sobie obciąć wszystkie pazurki nawet te u tylnych łapek. Trochę musiałam jej przy tych zabiegach pośpiewać i poćmokać po łepku, ale z doświadczeń z moimi poprzednimi kotami wiem, że to skutkuje 
Dała się również wyczesać szczotką, a futro ma piękne, półdługie o rudym podszerstku. Właściwie to nie jest typowa łaciata tri, bardziej buro-tri plus coś z szylkretki. Wzory ma na futrze urozmaicone: na bokach esy floresy, a na grzbiecie trzy podłużne pasy. Można rzecz, że dosłownie wzięłam kota w worku, bo zdjęcie od tyłu/boku nie pokazywało całej jej urody, a zwłaszcza miłego białego pysia. I tu wielkie podziękowania dla Pani Joli Dworcowej, bo to była jej decyzja, którego kotka dostanę. Pewnie gdybym sama miała zdecydować, to bym nie potrafiła wybrać, bo wszystkie mi się podobały. A tu i charakter miły (jak na razie wskazuje na to cierpliwość i spokój kici) i uroda wielka. Żeby tylko nie pochorowała się z tego smutku, bo na razie bardzo jest osowiała i nawet nie ma ochoty zwiedzać swojego pokoju… Ale to przecież dopiero pierwsze godziny, więc nie ma co się martwić na zapas. Załączam fotki z pierwszych chwil.
P.S. Chyba wezmę ją do siebie do łóżka...
Fotki Duni w nowym domu:
Pod tapczanem

Na tapczanie

