Biorąc pod uwagę okres czasu - czyli kilka miesięcy (7? 9?) - to nie jestem przekonana czy pozostawienie kotów samych w pustym mieszkaniu jest takim do końca dobrym pomysłem i lepszą alternatywą niż znalezienie im domu tymczasowego.
Chyba że znalazłby się ktoś kto za opiekę nad kotami np. by w tym mieszkaniu zamieszkał.
Albo zaprzyjaźniona sąsiadka która da razy wpaść do nich częściej albo sobie z nimi posiedzieć.
Może jakaś fajna, słowna nastolatka po sąsiedzku?
Oczywiście po dogadaniu sie z jej rodzicami.
W innym wypadku - koty widziałyby na przestrzeni kilku miesięcy człowieka przez ile czasu na dobę?
Pół godziny?
I trzeba by znaleźć kogoś naprawdę zaufanego żeby mieć pewność że jest u kotów codziennie, przez umówiony okres czasu, z kotami się bawi a nie tylko sypnie jedzenie - a koszta tego byłyby raczej zaporowe.
Mam osiem kotów, co jakiś czas mam na przechowaniu koty znajomych, bliższych i dalszych.
Nawet w środę nowa dwójka się zjawi na trzy tygodnie

I jedynym problemem jest to że potem jak mają wracać to nie chcą

Zapoznawanie kotów trwa praktycznie zawsze góra dzień, dwa - a potem jest już z górki.
Więc nie demonizowałabym domów zakoconych.
Najgorzej gdy w takim domu jest tylko jeden kot, wtedy pojawienie się dwójki nowych może być dla niego dużym przeżyciem.
Ale też do przejścia.
I można np. nie dosyć że komuś pomóc ale przy okazji sprawdzić czy jest się gotowym na powiększenie stadka

A może jakaś starsza pani która sama na kota zdecydować się nie może albo jej nie stać (albo ma już kota ale jej ciężko finansowo) - a chciałaby pomóc i przy okazji nieco wesprzeć swój budżet?
Sugerowałabym ogłoszenia w bliskiej okolicy, papierowe.
Mało czasu zostało
