Po sterylce... Szwy wyjęte i znowu diabeł w domu ;)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lut 20, 2005 11:03

Dusiu - jak na moje oko to trzeba by było. Owszem, interesuje się. Liże uparcie. Metodę zabierania jej łba zamieniłam na metodę krzyczenia, bo mniej mnie wtedy bolą ręce ;) ale jak dobrze nakrzyczę, to chowa się i liże dalej.

Dziś były dyżury na zmianę, mama, ja, TŻ. Spałam od 23-ciej do 3-ciej w nocy. :( Wszystko było by jakoś, gdyby nie to, że ja w środę do pracy muszę, cholerka...

Magija - a powiedz mi, którego dnia wyjęła ten szef ta Twoja małpka? I czy skakała, bo moja oczywiście po meblach jak zawsze... :( więc boję się, że takie wyjęcie skończy się kolejnym szyciem...

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Nie lut 20, 2005 11:44

Kocia wyjęła szew od razu , kiedy po dwoch dniach poszłyśmy na antybiotyk śladu po szwie już nie było. Ale ona miała malutkie cięcie - 1 cm i tylko jeden szew. Zagoiło sie samo, nie było potrzeby ponownego szycia, a teraz po dwoch tygodniach śladem po sterylce jest wygolony brzuszek. Oczywiście żadnych kubraczków też nie było, na polecenie wetki zresztą.

progect

 
Posty: 5771
Od: Nie lis 28, 2004 21:36
Lokalizacja: Kraków Bronowice teraz już Smardzowice

Post » Nie lut 20, 2005 11:47

Moja ma szwów cztery, więc jak to rozwali, będzie nieciekawie...
Ja mam tylko nadzieję, że zawsze były cztery, bo mojej mamie się wydaje, że jeden już wyjęłą...

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Nie lut 20, 2005 12:31

A, zapomniałam dodać, że wczoraj wieczór odnotowaliśmy pierwszego kupalka ;) Więc poza skakaniem i lizaniem wszystko jest ok...
No i włoski trochę bardziej wychodzą po narkozie, ale skoro u ludzi jest to normalne to myślę, że u kota też...

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Nie lut 20, 2005 14:22

Kropko75
chce cie pocieszyc :)
moja kotka po sterylizacji gdy jeszcze chodzila w kubraczku rzeczywiscie nie umiala sie w nim poruszac i chodzila jakos tak sztywno malymi kroczkami - na pewno bolal ja brzuszek i ciagnely szwy :?
w ogole jej sie to nie podobalo i ciagle pakowala sie do mnie na kolana mruczac glosno zeby ja pocieszyc - co raczej nie bylo jak na nia normalne, bo zawsze okropnie swirowala, tak wiec myslalam, ze to po operacji stracila swoj CHARRRAKTEREK drapiezny :D
wszystko wrocilo do normy po zdjeciu kubraczka po 10 dniach - tyle wet radzil zeby sobie szwow nie rozlizala -
kotkowi wrocil humor
potem jeszcze bardziej wariowala, a ja sie pogodzilam z tym, ze nie mam kota-przytulanki :) - jej matka ma podobny charakter
i dopiero wlasciwie od jakichs 2-3 miesiecy zauwazylam ze sie jakos wycisza, robi sie bardziej przymilna i jeszcze bardziej kochana, (bo najwspanialsza byla dla mnie zawsze :) )
- pewnie po prostu zaczyna doroslec (operacje miala w maju w wieku 8-9 mies)
mam nadzieje ze to na stale ;) :D

oops ale sie rozpisalam
to tyle, chcialam ci dodac otuchy, ze w koncu bedzie dobrze,
:) pozdrowienia

DrFelicity

 
Posty: 19
Od: Czw lis 18, 2004 17:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 20, 2005 14:28

acha, zapomnialam dodac, ze brzuszek caly czas sobie lizala, tylko przez kubrak - przez cale 10 dni - i potem po zdjeciu szwow tez to juz tak normalnie jako kocia toaleta.
ale jakos nic sobie tym nie zaszkodzila - nie czytalam wszystkich w/w postow - jesli ma kubraczek i nie moze go zdjac, - to nie obraz sie - moze nie trzeba na kotka krzyczec i jakos tak go specjalnie pilnowac?

:)

DrFelicity

 
Posty: 19
Od: Czw lis 18, 2004 17:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 20, 2005 14:30

kropka75 pisze:Magija - a powiedz mi, którego dnia wyjęła ten szef ta Twoja małpka? I czy skakała, bo moja oczywiście po meblach jak zawsze... :( więc boję się, że takie wyjęcie skończy się kolejnym szyciem...

dnia trzeciego :wink:
a skakala i owszem, bo to diabel jest wcielony, a nie grzeczna panienka :twisted:
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 20, 2005 14:32

Nie ma kubraczka. Nigdzie nie znalazłam do kupienia, a z tych robionych wychodzi w mig i mało się nie zabije tak szaleje by to zdjąć... Wczoraj nawet spadła z krzesła, nie ma w nich kontroli nad sobą, przewraca się, nienawidzi tego i już...

Gdzie tam 10 dni... :( Dziś dopiero drugi... :placz:

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Nie lut 20, 2005 14:36

Magija pisze:
kropka75 pisze:Magija - a powiedz mi, którego dnia wyjęła ten szef ta Twoja małpka? I czy skakała, bo moja oczywiście po meblach jak zawsze... :( więc boję się, że takie wyjęcie skończy się kolejnym szyciem...

dnia trzeciego :wink:
a skakala i owszem, bo to diabel jest wcielony, a nie grzeczna panienka :twisted:


To witaj w gronie. Ja już nogami powłóczę, a ta dalej swoje... Na parapet trzeba koniecznie, na oparcie fotela... a to się tak fajnie mówi "niech pani nie pozwoli skakać" albo "ona nie może tego lizać". Ha ... ja wiem, kurka, że nie może... i co z tego, jak ona tego nie wie... ;)

Gdyby chociaż miała jeden ten szew... ale jak wyjmie 4 to będzie problem nie lada...

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Nie lut 20, 2005 14:49

Kropko,
hm to rzeczywiscie jest maly problem.
A czy u weta nie mozna kupic kubraczka dla kota??
domyslam sie ze pewnie gdyby mozna bylo to bys to zrobila :)
moja rada jest taka zeby wziac i wyciac T-shirta bawelnianego prostokat na szerokosc taka, zeby obejmowal koci brzuch i 2 boki. wyciac 4 dziurki na lapy - te tylne troche wieksze;
moze bedzie trzeba jakos obrebic te dziury gdyby kot je chcial jakos porozdzierac ;) ale moze nie :)
potem w 4 miejscach po obu stronach przyszyc tasiemki zeby mozna bylo je zawiazac kotu na grzbiecie: na wysokosci szyi, zaraz za przednimi lapkami, przed tylnymi i na koncu kubraka.
te dwie tylne tasiemki trzeba zawiazac kotu 'na krzyz' zeby nie mogl wyjsc z kubraka, tzn prawa tasiemke przedostatnia z lewa ostatnia tasiemka i po drugiej stronie odwrotnie. ogon powinien byc za skrzyzowaniem :D
no i ja przynajmniej zalozylam dosc scisle ten kubrak, bo moje kocisko tez jest inteligentnym kombinatorem ;) :)

przepraszam za tak lopatologiczne przedstawienie sprawy, ale chce pomoc,
moze skorzystasz z ktoregos pomyslu
pozdrawiam i trzymam kciuki :)

DrFelicity

 
Posty: 19
Od: Czw lis 18, 2004 17:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 20, 2005 15:04

Właśnie taki kubrak zrobiłam. ;) Wyszła migiem z niego, przodem. Przeciska łapy przez dziurki i wyciąga tędy gdzie ma głowę, nawet jak jest ciasno.
Jedyne wyjście to łapki z rękawkami, a takiego zrobić nie umiem.

U weta nie ma, przynajmniej nie u mojego. Jutro obdzwonię inne lecznice. Ostatecznie będzie w jednym sklepie we wtorek.

Problem jest też wciśnięcie jej w to. Moja matka nadaje się do chirurga po takiej jednej próbie... Takie są konsekwencje brania kota po wychowaniu na dziko przez 4 miechy :(

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Nie lut 20, 2005 15:10

Kropeczko ,a obcięta nogawka rajstopy??-przedtem owiń kicię naokoło gazą i na to naciągnij nogawkę od rajstopy i jeszcze jedno-może warto na szyję nałożyć obrożę i do niej przymocować nogawkę to przez głowę nie zdejmie?Jeny jak dobrze,że mojej szwy nie smakują.We wtorek już będą zdejmowane. 8O
pozdrowienia-Werka


Obrazek

Werka1

 
Posty: 839
Od: Nie sie 01, 2004 13:49
Lokalizacja: trójmiasto

Post » Nie lut 20, 2005 15:15

Kropko
dobra metoda zeby przezyc bezkolizyjnie zakladanie kubraka kotu jest zalozenie dwoch kuchennych rekawic na rece wlasne ;)
no i oczywiscie mozna sie wspomoc recznikiem ;)
zawsze 2 osoby ;)
w moim przypadku jedyna skuteczna metoda;
tez mialam podrapane rece,
(teraz tez czasami ;) )
:) :) :)

DrFelicity

 
Posty: 19
Od: Czw lis 18, 2004 17:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 20, 2005 15:25

Może jak powącha waleriany to troche zapomni o ubieraniu :P
pozdrowienia-Werka


Obrazek

Werka1

 
Posty: 839
Od: Nie sie 01, 2004 13:49
Lokalizacja: trójmiasto

Post » Nie lut 20, 2005 15:30

DrFelicity pisze:moja kotka po sterylizacji gdy jeszcze chodzila w kubraczku rzeczywiscie nie umiala sie w nim poruszac i chodzila jakos tak sztywno malymi kroczkami - na pewno bolal ja brzuszek i ciagnely szwy :?


To się nazywa depresja kaftanowa, nie oznacza bólu fizycznego, nie sądzę aby kotkę bolał brzuszek, szwy owszem mogły ciągnąć. Ją "bolało" ubezwłasnowolnienie, noszenie kubraczka.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Murraynah, nfd i 28 gości