Z archiwum Sadu Lokalnego, z siedziba w niszy pod sufitem w kuchni.
Rekonstrukcja wydarzen.
Miejsce: pokoj Juniora i przylegajace lokale.
Czas akcji: niech Marysia wystapi i sie przyzna!
Swiadkowie naoczni: nakrecana myszka
godz 22.30:
Niewinna jak swiezo zerwane roze, nie przeczuwajac rychlej swej banicji, Zaloga baraszkuje w pokoju Juniora w pogoni za nakrecana myszka zwana Glutek. Rozochocony Misiaczek doznaje nieprzepartej potrzeby rzucenia okiem na swe terytorium (od schodow do pierwszego wzgorza, bo tam dalej to juz teges... Zorro i reszta rzadzi

) i sprawdzenia, czy w trawie piszczy jak trzeba. W tym celu wypycha kolezanke Sissi pod drzwi balkonowe, gdzie rzeczona odstawia operetke.
godz 22.33:
Marysia, stworzenie slabe i wplywowe, aczkolwiek czule na piekno kociej muzyki

, otwiera drzwi. Zaloga wypada na balkon, nie baczac na wyjatkowo wstretna pogode. Marysia zamyka drzwi. Zaloga parkuje na galerii i podziwia nocne widoki. Nic jeszcze nie wrozy dramatycznego rozwoju wypadkow.
godz 23.00:
Do pokoju wchodzi Junior i zasuwa rolete. Nastepnie gasi swiatlo i kladzie sie spac.
godz 23.15:
Marysia, stworzenie ograniczone i meczone czesta amnezja

, rozglada sie po salonie, i dziwi sie, ze koty juz poszly spac.
godz 23.45:
Marysia, stworzenie zeslane kotu jako kara i przestroga, kieruje swe kroki... pod prysznic. Kwadrans pozniej Marysia, w wersji czystej, blyszczaca kremem i we flanelowych szmatach, kladzie sie do lozka z ksiazka w reku. W ksiazce owej czyta Marysinskie stworzenie o dobrym lekarzu, co leczy i pomaga, i pokusom roznym dzielnie sie opiera. Bohater ow ksiazkowy kocha wszelkie zywe stworzenia, akuratnie siedzi przy kominku z kotem na kolanach... zaraz zaraz... z kotem... bosh, KOTY!!!!
godz 0.15:
Wyrzut sumienia zwany Marysia, wpada do pokoju Juniora, i szarpie drzwi balkonowe, jakby w jakiej starozytnej tragedii wystepowala. Nastepnie staje oko w oko z zimnym i zlym spojrzeniem Cesarzowej, z ktorego bije manifest: "Juz nigdy sie do ciebie nie odezwe!"
Misiaczka nie ma
godz 0.17:
Pozwana przyobleka kurtke i kalosze na flanelowe szmaty, chwyta latarke, i wypada na podworko. Jej oczom ukazuje sie powódek Misiaczek, ufajdany po pachy w blotku, zatopiony w konwersacji z kotami stolowkowymi. Przedmiotem konwersacji jest wieczorne menu w komorce, oraz czy celowym jest zbanowanie Marysinskiej w aspekcie wieczornej ryby w miskach w komorce, tudziez dlaczego Misiaczek nie ma im podjadac z talerzy i jakie czekaja go przykre konsekwencje. Mila ta rozmowa urywa sie nagle na widok flanelowego ducha w niegustownym stroiku. Misiolek rzuca na odchodnem: "Ja tu jeszcze wroce!"

, i szusuje ile bozia dala po schodach w gore.
godz 0.20:
Zaloga przyjmuje dary w postaci nadprogramowego obiadu, i nocnego rozpalania w kominku, po czym z godnoscia, unikajac kontaktu z pozwana, udaje sie na fotel.
Na koniec, Wysoki Sadzie, pragne uprzejmie nadmienic, iz ja, nakrecana myszka von Glutek, wszystko widzialam, i zeznaje bezstronnie, nie powodowana checia przylizania sie do Misia, aby mnie juz nie gnebil pod biurkiem Juniora, gdyz gnebic mnie bedzie tak czy inaczej, a jesli zeznam na jego niekorzysc, to mnie zgnebi totalnie, o czym mnie zapewnil 5 minut temu, ale to niewazne, mowie prawde i tylko prawde.