kuba.kaczor13 pisze:Aniu ,tym bardziej odpuść sobie schron. Zadbaj o domowe stadko ,zwłaszcza że Dymek jest tak absorbujący .
Pozdrawiamy w niedoli .KTI i Q.

Tęskni mi się do kotów w schronisku. Szczególnie tych w szpitalu, co tak pazerne są na każdy kontakt z człowiekiem, pogłaskanie, pogadanie. Lubię gadać z kotami.
Z Dymkiem trochę sobie popodróżuję na terapię, ale martwi mnie Kropka, bo smutna.
Do tej pory glut u niej se bywał i wybywał po tygodniowym podawaniu scanomune, a teraz mi intensywnie kaszle i kicha i przygaszona taka.
3,66 kg schorowanego w schronisku kota.
Kota leczonego w schronisku intensywnie wszystkimi dostępnymi lekami, bez patrzenia wstecz i analizowania, w ciemno, z kartki.
"Aż dziw, że ona ma jeszcze wątrobę" - usłyszałam w marcu 2013 od mojego weta, kiedy ją zabrałam ze schroniska i pokazałam wypis ze schroniska, na którym była długa lista leków, jakie przez pół roku Kropka dostawała w schronisku.
Dlatego gluta u Kropki mój wet nie leczył do tej pory antybiotykami, ale wczoraj się okazało, że stan wymaga.
Dobrze, że dziewczyna odpoczęła od farmakologii przez ponad rok.
Dobrze, że ją zabrałam ze schroniska, kiedy nadawała się warunkowo do adopcji ("podejrzenie kociego kataru, świerzbu i grzybicy").
Gdyby Kropka nie trafiła wtedy na mnie lub innego zdeterminowanego człowieka (a takich osób jest niewiele), to pewnie by umarła w schronisku na niewydolność nerek / wątroby po intensywnej farmakoterapii.
Ale ja się nie znam, (...)