Zostawiłam kotkę u doktora, już Wam wszystko mowię:
Zabieg operacji listwy pojedynczy, calej na raz jest możliwe- ale żaden z 4 wetów nie chce się tego podjąć. Kot waży aktualnie 3,6 kilo i byłoby to trudne do wygojenia.
Sterylizacja będzie, za 2-3 tygodnie,gdy rana po jednej listwie się zagoi i zobaczymy co jest potrzebne.
Odnośnie czegoś na wypróżnienia, także myślałam o siemieniu lnianym. Porozkładałam też opatrunki i gazety w jednym pokoju

Doktor jednak powiedział,że kot będzie calkowicie przytomny,nic jej nie będzie bolało, do odebrania po 14.
Jeżeli chodzi o narkozę, Kot dostał zastrzyk z butorfanolu i zastostowanie tego:
''Jeśli u pacjentów o dużym zagrożeniu znieczuleniem lekarz weterynarii chce lub musi zrezygnować z ketaminy, decyduje się wtedy na midazolam i któryś preparat z grupy opioidów (buprenorfinę lub butorfanol) do premedykacji, następnie stosuje znieczulenie dożylne bądź wziewne. Jest to najdroższa narkoza, jaką zaleca literatura fachowa, ale też najmniej inwazyjna.''
Doktor uśmiechał się na widok mojego przerażenia i powiedział, że wszystko będzie dobrze a po tym jak kota zaśnie zrobi badanie krwi

Kotek dostał zastrzyk,prychnął,a potem patrząc zdezorientowany zaczął usypiać pomalutku. Oraz że taka operacja to 2 godziny. Coś mi się musiało pomieszać z tym co mówił inny doktor

Pytalam co mam robić po zabiegu- stwierdził że płyn nie powinien się zbierać,a jesli będzie,choc to malo prawdopodobne to zajmie się tym on. Ja nic nie mam robić,tylko przyjeżdzać do niego z kotem.
Natomiast rozmawiałam z Paniami w obcej przychodni, gdzie robilam rentgen i dowiadywałam się cen operacji - jak nic polecały i chwaliły doktora,ze ma złote ręce.
Co do ceny,uwierzcie mi... u onkologa,z dobrym podejsciem,rentgenem i krwią w trójmieście wyjdzie mi taniej niż u małego,obskurnego doktora który chce robic kolejny zabieg za 2 miesiące...Ceny niestety w trójmiescie są dużo większe niż gdzie indziej. W dodatku każdy mówi tyle, ile chce

Przeciez ceny sobie weterynarze mogą ustalac dowolnie w jakimś marginesie do 3x droższej ceny niż zabieg rzeczywiście kosztuje ( pobralam takie dokumenty, gdzie badanie krwi kota kosztuje w cenniku z roku 2013 7,63 a weterynarze chcą 50

)
O dziwo jest dzien operacji a ja jestem bardzo spokojna. Kot zniosł dzielnie podróż 2 autobusami,skmką i wytrzęsienie spacerkiem.

Potem wyjęłam ją z klatki, podpięłam szelki... a ona w piach i prr,prr, ocierać się o niego i mruczeć,i miauczeć- pod drzwiami przychodni weterynaryjnej . Aż mi głupio było takiej głupawki dostała.A potem za moskitem czy innym robalem wojowniczo wlazła pod kontenery z plastikiem i go naparzała.

Ps: wolę dopłacić 2 stówki i mieć wszystko pięknie i ładnie licząc za całość, niż dać mniej za operację,a więcej za badania krwi i rentgenu
ps 2: podejrzewam że cena jest większa za samą operację, bo to podobno najtrudniejsza operacja tego typu - nie ma jednego czy dwóch guzów,większych.. tylko są pakiety guzków rozsianych po całym brzuchu, niektóre wielkości łebka szpilki. Trzeba szukać,babrać się, podwiązywać naczynia,kroić wielokrotnie. Dłuższa robota.
