Piszę w imieniu mojego kolegi, którego kocurek, 1,5 roczny Lucek wypadł w piątek w nocy z okna z 3 piętra. Okno było zabezpieczone blokadą (otwierane w poziomie na bardzo małą szerokość-jednak przecisnął się...)
Kot prawdopodobnie upadł na krzak róż, żyje, byliśmy u weta, zrobione zostały prześwietlenia (może jutro uda mi się je tu wrzucić). Na zdjęciach wyszło tyle, że nie ma obrażeń wewnętrznych, wszystko w środku całe, jedyne co to wet powiedział, że "istnieje możliwość pęknięcia miednicy" (ocenił to na podstawie zdjęć) i jeszcze mówił o jakimś zwężeniu między kręgami. Mówi, że kręgosłup cały. Kotek nie rusza łapkami tylnymi i ogonkiem. Siku i kupeczki robi pod siebie - bez krwi. Dzisiaj, aby nie dopuścić do odleżyn itp bardzo delikatnie ruszaliśmy łapkami i Lucuś sam wyprostował je, rozciągnął. Może to brutalne, ale aby sprawdzić jego czucie w ogonku, zaraz przy dupce wyrwaliśmy mu jednego włoska - była na to reakcja. Jednak nie chodzi i leży bezwładnie. Co jakiś czas (mniej więcej 2h) ruszaliśmy jego łapkami i za każdym razem Lucek sam wyciągał łapki. Jednak jak zrobiliśmy ten sam test z włosem na udzie, to reakcji nie było.
Jesteśmy z Lublina, lecznica w której leczymy kota to Chiron Wet na Szmaragdowej.
Oto Lilianek:

Proszę podpowiedzcie co jeszcze można zrobić w tej sytuacji. I trzymajcie kciuki za Lucka.
I jeszcze jedno- zabezpieczajcie swoje okna i balkony! To nie kosztuje wiele i da się to zrobić tak, by nie uszkodzić elewacji budynku - bo wiem że spółdzielnie się czepiają. Nas wyniosło to około 250 zł, zrobiliśmy sami- to niewiele kosztuje, a tak wiele daje!