POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob cze 28, 2014 22:38 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Kapsel jest żółwiem ekspresowym :D Oczywiście też przygarnięty, od człowieka (!?) który kupił zwierzątko dla córki ale jej się znudził a poza tym żółwie strasznie śmierdzą. No pewnie, ja bym też śmierdziała gdyby trzymali mnie w plastikowym pudełku z zapasem około 2 cm, a wodę zmieniali chyba raz na rok o ile w ogóle....Jak Przywiozłam Kapsla do domu to nie wiedział jak rozprostować nogi a porośnięty glonami był tak, że przykro patrzeć... Teraz regularnie bryka sobie po ogródku, ma swój wybieg z balią pełną wody i ogólnie jest przesympatycznym stworzeniem, tylko jak mówię- ma turbo doładowanie :D. A czy śmierdzi? Prędzej ja jemu śmierdzę.... Ja tam wodę zmieniam co dwa- trzy dni...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Sob cze 28, 2014 22:40 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Patrz , a tu zwierzolubów mają za brudasów ( bo zwierzęta śmierdzą ) A najgorsze brudasy to tacy ludzie , co to bułkę przez bibułke a z kota czy żłówia to kanarki wynoszą . :roll:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Sob cze 28, 2014 22:49 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

W sumie co się dziwić...Wiem co się u mnie na wsi dzieje, wodociąg jest od 4 lat, woda w każdej studni ale nogi to najwyżej na Świętego Jana się myje. Podróż busem w lecie- zabawa dla ludzi z zaburzeniami węchu.... Ktoś kiedyś się mnie pytał jak ja wytrzymuję ten smród w domu, skoro mieszkam z dwoma psami, kotem i trzema chomikami w jednym pokoju. No to zaprosiłam do siebie. osobnik wszedł do chałupy, nosem pociągnąl i stwierdził,że ja go w jajco robię, bo to fizycznie niemożliwe,żeby w domu nie śmierdziało i że te psy kot i chomiki to pewnie od kogoś pożyczyłam... A nie śmierdzi...Po pierwsze ja SPRZĄTAM REGULARNIE, regularnie wywalam kupsztale z kuwety ,żwir zmieniam raz na dwa tygodnie a moje chomiki sikaja w kuwetki z piaskiem takie narożne...W moim pokoju jedyne co czuc to co najwyżej swieże trociny a mnie ten zapach się bardzo podoba. Co do psów, oboje regularnie czesani, posłanka prane raz na miesiąc, odpowiednie odżywianie i czyste michy....Nawet mój mąż co za zwierzakami nie przepada czasem przytuli Truflastą stwierdzająć : Jak ślicznie psina wiatrem pachnie, moja królewna przecudna.... Da się? Wszystko cię da, tylko trzeba chcieć i lubić swoją robotę. Brutus odkąd zmieniłam mu dietę i odchudziłam też przestał śmierdzieć, ale jak go przywiozłam od znajomej to nawet weci na pierwszej wizycie nosami kręcili,i kazali co trzy dni kąpać w specjalnym leczniczym szamponie dla psów z łojotokowym zapaleniem skóry...Z reszta, Brutalny Brutus to epopeja...Jak chcecie to opowiem :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Sob cze 28, 2014 22:50 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

No ja nie rozumiem - jak brałam lata temu świnkę morską dla córki (od koleżanki), to wiedziałam, że 90% zajęcia przy niej spadnie na mnie (nie mówiąc o kosztach). Bo czego oczekiwać od 4-latki :roll: . Ale trawę i mlecze przynosiła, ze świnką się bawiła, a jak podrosła to raz na czas sprzątnęła klatkę (częściej ja, bo szybciej i lepiej mi to szło). Ale kotom kuwety sprząta, jeść daje, jak trzeba, to do weta jeździ - bo wie, że trzeba. Znaczy kuwetowo i papusianie to wtedy jak jej dyżur, bo się zmieniamy.
Ale nie zapomnę jak z krytą kuwetą trafił do schroniska rodowodowy norweg , który załatwiał się poza kuwetą 8O . Pani sprzątająca czyściła ją szlauchem z dużej odległości, taka była obsikana i obesr..a w środku. Pani chyba myślała, że rodowodowy to nie będzie się załatwiał, albo po sobie posprząta :roll: .

Opowiedz o Brutusie - zakładając, że masz czas :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Sob cze 28, 2014 22:56 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

No , skoro miał rodowód to powinien po sobie sprzatać . :twisted:
Dokładnie tak jest . Jak sie chce , to wszytko się da :mrgreen:
A przecież powszechnie wiadomo , że częste mycie szkodzi :twisted:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Sob cze 28, 2014 23:23 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Dla Was zawsze mam czas, menażeria nakarmiona i śpi to mogę zaszaleć :D
Historia Brutusa zaczęła się nader prozaicznie, w Łagowie pałętał sie młody psiak, szczenię. Parka Niemców na wakacjach przygarnęła zwierzaczka do domu, gdzies w okolicach Dusseldorfu czy gdzieś tam,i wszystko byłoby dobrze gdyby szczeniak nie okazał się mieszańcem a miał być rasowym owczarkiem niemieckim. I wylądował w schronie na szczęście na krotko. Kolejnym właścicielom urodziło się dziecko. A wiadomo jak jest, dzieci rosną....Podobno pogryzł dziecko " Bo nie umiał się bawić". A jego ówczesna pani każdy przejaw "agresji" karała waleniem w łeb.... Zatem dokąd odesłano "Agresywnego" psa? Ano znowu do schronu. Wtedy miał dwa lata... I z roku na rok przechodził z rąk do rąk, jak przedmiot. W końcu wylądował u pewnej przemiłej sympatycznej starszej pani,która nie miała zielonego pojęcia o psach jako takich.A to spowodowało,że Brutus z pięknego szczupłego pieseła zamienił się w tłustą baryłę z powodu złej diety śmierdzącą przeraźliwie. Czas płynął, starsza pani przygarnęła kolejnego psa,suczkę. Jakoś nie bardzo byli w stanie się ze sobą dogadać, psica też znajda, z dworca w Warszawie. Ale jakoś to szło. Po mniej więcej roku ( a Brutus mial wtedy 4 lata ) okazało się, że starsza pani straciła dom. Zlicytowano go, a ona musiała sie wynosic. I powstal dylemat, co zrobić z psem? Opcje były dwie, uśpic lub oddać komuś w dobre ręce. Zupełnym przypadkiem starsza pani miała przyszywaną wnuczkę. Mieszkającą daleko w cholerę od pięknego Łagowa. I kompletnie walniętą na punkcie zwierząt. Przyszywana wnuczka była dumną posiadaczką posiadłości ziemskiej z olbrzymim podwórzem,dużym domem i jeszcze wiekszym sercem. Starsza pani ( czyli ciocia ) zadzwoniła. i co się okazało? Ano, że przyszywana wnuczka ma również psa. A konkretnie psicę. Młodziutką i nudzącą się przeraźliwie bo kto ma siłę ustawicznie ganiac się z rocznym szczeniakiem owczarki niemieckiej nazywaną w przypływie dobrego humoru Morderczą Truflą Apokalipsy? No i juz było wiadomo dokąd powędruje Brutalny Brutus....Trufla cała szczęśliwa, że ma się z kim bawić, nowa pani Brutusa przerażona bo w domu zamiast spokojnego psa miała głupio agresywne zwierzę, które potrafiło skarcic zębami nieostrożnego głaskającego, na dodatek pies śmierdział tak, że firanki żółkły i złaziła politura z mebli. Po wizycie u wetów okazało się też,że pieseł oprócz kołtunów w sierści bo nie dawał sobie zadu wyczesać za żadne skarby świata ma również niewydolność nerek z powodu złego odżywiania. Ale skąd ciocia mogła wiedzieć, że kastratów nie powinno się żywić odpadkami ze stołu, kaszanką i makaronem ze skwarkami z boczku? Na szczęście niewydolność na chwilę obecną jest pod kontrolą, pieseł z ponurego świrusa staje się cudownym, doskonale ułożonym psiakiem, daje się kąpać, czesać i robic ze sobą co tylko mozna zrobic z piesełem. Z 60 kilogramow (!!!!!!!) schudł do 40 na chwile obecną, odzyskał animusz i śmiga po podwórku jak młody szczeniak.... I wiecie co? Nigdy nie przypuszczałam, że on w taki sposób będzie na mnie patrzył....Czysta, niczym nie zmącona MIŁOŚĆ. Znalazł swój dom. I swojego człowieka. Tym razem wiemy oboje ze juz na zawsze.

Czasem tylko ma złe sny i płacze w nocy. Ale przytulam go, głaskam i zapewniam,że co by się nie stało- Ja nikomu go nie oddam.

Ja go nie zdradzę, tego po prostu psu sie nie robi....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie cze 29, 2014 0:25 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Pieknie piszesz . I to jest prawda .

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie cze 29, 2014 0:48 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Fantastyczna historia :1luvu: . W dodatku prawdziwa.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie cze 29, 2014 1:14 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

W sumie właśnie się zorientowałam,że w moim domu bytują głównie bidy pokaleczone przez los...Historia Artema, historia Maszy, Kapsla i chomików... Chyba będę musiała opisywac po kolei, ale to może w najbliższym czasie, teraz Masza drze ryjek bo chyba głodna. Idę grzać butelkę...A potem spać, jestem wykończona :D Kocham moją menażeryjke ale czasem doprowadza mnie do szału. Na dodatek nieznany sprawca ukradł moją ukochana piżamę. Dzis chyba będę spać w podkoszulku i majtasach nie mam siły przekopywać chałupy. Chociaż mam pewne podejrzenia.....:D Dobranoc wszystkim i do potem :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40


Post » Nie cze 29, 2014 19:31 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Pisz jak najwięcej :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
One nas wkurzają , dlatego , że je kochamy . Bez nich dom to tylko mieszkanie .

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie cze 29, 2014 20:01 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Zawsze mówiłam, że dom bez kota to głupota :D A dom w którym są dwa koty ?! Uuuu sama radocha i ubaw po pachy od rana do nocy :D Ponadto chciałam Was kochani poinformować, że niniejszym odwołuję kalumnie rzucone na futrzasty łeb Artema. To nie on zakosił mi wczoraj piżamę, to był Brutalny Brutus na spółkę z Morderczą Trufla Apokalipsy :D Majtki od piżamy znalazłam dziś rano w łóżeczku Trufli, górę w łóżeczku Brutusa. Bandycka szajka :evil: Nie wiem do czego im była moja piżama,i nie chcę tego wiedzieć :D

Ale popełniłam czyn rewolucyjny, delikatnie zaczęłam przyzwyczajac małżonka do faktu,że w naszym domu są DWA koty. Nie jest dobrze. Oj nie jest. Jest wręcz bardzo niedobrze, sprawa została skwitowana krótko," Żebyś się nie zdziwiła czasem. Nienawidzę kotów i dobrze o tym wiesz, masz miesiąc na pozbycie się tego zasrańca,jeśli nie to jak przyjadę to ja to zrobię. I żebyś się nie zdziwiła, jak się okaże że nie masz żadnego kota bo oba pogonię w cholerę." Wiecie co? Nie rozumiem.... Naprawdę wiem,że mamy kłopoty finansowe,że kot jednak generuje koszty, zważywszy na fakt,że Masza jest kociczką.Trzeba wysterylizować zaszczepić,leczyć w razie potrzeby... Ale jak ja mam ją oddać? Teraz? Komu? Gdzie? Tutaj u mnie na wies? Do ludzi którzy nie mają pojęcia o kotach jako takich? I gdzie ona będzie mieszkać, w stodole czy w stajni cały rok? A co będzie jadła? Przecież jej dopiero zaczynają rosnąć zęby.... Ma łowić myszy i kocic się pięć razy do roku?! NIE MOGĘ JEJ ODDAĆ. Tylko jak to wytłumaczyć tępemu kołkowi,który nienawidzi kotów organicznie? Nie wiem co mu koty w domu przeszkadzają w sumie jego i tak wiecznie nie ma,jak pojedzie to wraca po dwóch, trzech miesiącach...Ale kota mam się pozbyć. Bo mamy hipoteke na dom. I kredyty w dwóch bankach. I on nie będzie zarabiał na darmozjady. I nie będzie mu nikt z domu robił przytuliska dla niechcianych zwierząt vide Brutus. Bo z Brutusem miało być tak,że my go weźmiemy i damy dom a kupować karmę szczepić leczyć i utzrymywać ma ciotka.Która się wypięła bo ona jest biedna. Po ostatniej akcji z Brutusem kiedy nagle cos się w piesku zepsuło i zaczął posikiwać pod siebie na leczenie poszlo 500. Od niego nie dostałam nawet grosza, wzięłam pieniądze odłożone na aparat ortodontyczny dla mojego syna. Oszczęzam na czym mogę,na życiu, na jedzeniu, nie kupuję ciuchów, książek, pierdołek umilających życie....Kupuję ciuchy owszem, mojemu synowi, on ma 16 lat i szybko rośnie. I dokłada się ze swoich pieniędzy na karmę dla psów, dla kotów, na żwirek, na weta.... Powiedzcie mi proszę bo moze ktoś wie, jak to jest możliwe, to nasz wspólny syn. Ale diametralnie różny od ojca.... Ma serce do zwierzaków, w końcu to on przyniósł Artema do domu. Jak zobaczył Maszkę stwierdził tylko " Mama, chrzanić co ojciec powie, zostawiammy Masze,ona i tak już miała przesrane w życiu. Ja Ci pomogę, dołożę na karmę i żwirek. Ale co on tam może jak od babci dostaje 50 zeta miesięćznie? Przepraszam, za wylewanie żali, ale nie mam do kogo....Moja rodzina uważa,że mam nasrane w czerep i zaczynam się zmieniać w Violettę Villas, ale co ja zrobię,że kocham koty? Nie chcę oddawać Maszy.Nie chcę oddawać Artema. Nie chcę oddawać Brutusa. I nie chce oddawać Trufli, Zygmunta, Kluska Fuja i Kapsla. To moje zwierzaki, obiecałam im dom. I boje sie o to, co może zrobić mój mąż po powrocie do domu...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie cze 29, 2014 20:06 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Oj tam .
Tu jesteś zupełnie normalną osobą . :ok:
A z kasa róznie bywa . Ale tu wiekszość woli coś futrom kupić niz sobie :wink:
Dobrze , ze się pizamka znalazła

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie cze 29, 2014 20:11 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

One Cię kochają i chciały mieć kawałek kochanej pani dla siebie. bo masz dla nich mniej czasu ze względu na karmienie Maszy.
Mam nadzieję, że będzie OK :ok: :ok: .
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie cze 29, 2014 20:29 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Moje kochane przecudowne futrzątka wszystkie na raz i każde z osobna....Niemniej jednak wolałabym, żeby już nie kradły mi odzieży i tak mam jej mało :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 33 gości