Może jestem złym człowiekiem - dla mnie zwierzęta zdychają a ludzie umierają. Nie odmawiam też zwierzętom posiadania duszy ani nie uważam ich za nic gorszego, słowo zdychać nie ma dla mnie pejoratywnego wydzwięku - jako słowo bo jako zdarzenie - wiadomo, że jest tragiczne.
Spędziłam dziś 6 bitych godzin w klinice u weterynarza - jestem wykończona, Rano od 8.30 do 12.30, w południe od 16 do 16.30 i potem od 19 do 21
Około 16 z czarnym kotem było tragicznie, płytki oddech, lał się przez ręce, płakał - nakarmiłam go na siłę - dwie lyżeczki karmy - nawet nie miał siły rzuć, 5ml wody , wzięłam wsadziłam go sobie na klatke piersiową, zapięłam się razem z nim w polar, nakryłam go dodatkowo wełnianym kocykiem, i położyłam się - miałam wrażenie, że kota to uspokoiło - leżałam tak z pół godziny, potem kotek zaczął się wiercić, trochę ożył i zrobił siusiu.
Pojechaliśmy na 16 do kliniki, dostały środek przeciwbólowy i dostałam ten specyfik
http://www.vetfood.pl/pl/oferta/Proamyl_for_Cat/Podałam go kotom - płakały widać, że bolał je brzuszek. Ale wet kazał dawać.
Pojechaliśmy na 19 do weta, naprawdę co za klinika nam się trafiła - 3 osoby uwijały się nad kotkami, w tym jedna Pani Wetrynarz przyjechała specjalnie by pomóc, był tez Pan Doktor prowadzący kociaki i jeszcze jedna osoba. Kotki dostały po połowie kroplówki ale już w trakcie było widać, że czarny kotek "staje na nogi" zaczął strasznie głośno płakać, wychodzić z kontenerka (chociaż przez ostatnie kilkanaście godzin z wielkim trudem się ruszał) do koncertu dołożył się rudy kotek i tak darli sie na przemian - a ja sluchałam i w duszy się cieszyłam bo ktoś kto przez 15 minut tak wrzeszczy ze cala klinikę na nogi stawia musi jednak mieć trochę siły w sobie do życia.
Po powrocie do domu, czarny kotek w lepszej formie - SAM ! zeskakuje i wskakuje na kanapę, sam chodzi, podszedł do misek - nie zjadł ale powąchał, wyraził wstępne zainteresowanie zabawką i zjadł - co prawda przez strzykawkę ale nie wypluwał Proamyl, po Proamylu było mu jeszcze lepiej. Zaobserwowałam, że w momentach krytycznych jak wpycham mu karmę do buzi i przepajam na sile - kotu sie poprawia - już kilka razy tak było. Chociaż patrzenie jak mu to z mordki wypada, jak ledwie żuje - jest straszne.
Rudy kotek najgorsze ma jeszcze przed sobą, jest silniejszy ale widać, że gwałtownie mu spada forma i samopoczucie.
Temperatura: czarny kotek 38,1 rudy 38,6 -
nie spada, utrzymuje się na dobrym poziomie. Koty trzymane są w cieple, opatulone polarkami, futrzanymi kocykami po same noski.
Mam wrażenie, że nadchodzą krytyczne dni - jeśli przeżyją powinno być tylko lepiej. Co 2 h będę je przepajać (Proamyl), już budzik nastawiony.
Walczymy o życie z całych sił.