Mama jeszcze w Koterii. Wpierw ja osuszali. W tym tygodniu będzie zabieg. Halinka była u niej .Przekazała jej od nas głaski i słowa naszych przeprosin,że tak narażamy ją na stres. Przekazała Mamuni też i to ,że jej dzieci mają się dobrze . By nie martwiła się. Oraz i to,że czekamy na nią i zawsze pełną miseczkę będzie miała.
Martwię się. Głupie powyższe, wiem

ale kociarz zrozumie. Moje dziki są już moimi kotami i trudno mi zdystansować się do nich uczuciowo.
Uczucia uczuciami i nie tylko dobre mną targają. Wojtek i jego frustracja moczowo okazywana, przyprawia mnie o białą gorączkę. Każdy nowy kot to zalanie chałupy. Ubiłabym gada. Bez litości zdarła skórkę i sobie ciepłe gatki an zimę zrobiła.

Jak się przestaliśmy z TZ "droczyć" na temat dziecka to teraz dykutujemy a temat Wojtka. By się nim zajął pańcio jak należy, by dostatecznie okazał zainteresowanie, by się pierwszy przywitał... I tak ciągnąć można do upierdliwej śmierci co i jak z Wojciem robić należy a on i tak zrobi swoje.
To kot jedynak. Zdołowany brakiem zainteresowania , brakiem przyszłości świetlanej człek sięga po kieliszek na przykład

Wojtek sięga po moczowody i leje jak zawodowy sikawkowy. Gasi swe niezadowolenie okazując światu je na mokro.
Ale dość o zawodach strażackich.
Teraz będzie o Tami i jej frustracjach. Tamiśka kocha TZ jak swojego facia. Facio nie zawsze zauważa jej migdalenie się, wdzięczny chód i zalotne spojrzenia. Facio siada w fotelu, gapi się w swój ukochany telewizor , głuchnąc i ślepnąc. Tamiśta więc idzie pod szafę , rozsadza tłustawy tył łapiąc przyczepność i unosząc pyś w górę gada do szafinych drzwi jojcząco
Szafo, szafo...on mnie znów nie widzi...
Saaafffo ,on nawet nie zerka na mnie ...Przerywa na chwilę i dyskretnie zerka za siebie. Obiekt westchnień gapi się czy gola nie strzelili na przykład.
To Tamcia strzela focha na wyższych tonach
Szaaafffo, szaffeczko przyjdzie mi się zagłodzić bom jeść i pić nie mogę z żalu wielkiego...
Szafffffoooo...I znów zerka za siebie niby to futerko na grubaśnym karku poprawiając...Wszak iszykując się na śmierć czystym i schludnym trzeba być.
SzzzzaafffoooSzlag mnie trafia. Muszę naprowadzić TŻ na właściwy tor uwagi. Wystarczy ,że on tylko powie
Taaaammmiii a Tami pędzi ,wskakuje w biegu na kolanach , ląduje na rybkę (z płetwami do góry) mrucząc już. Nastaje błoga cisza. Szafa też ma wolne.
Ciągną nam się dzionki powolutku. Mlace ogarnęły się po zostaniu w parze i nabierają rozpędu odkrywając uroki małości futer. Niestety, źle zaczęły tolerować Milvet i muszę za Gimpetem się rozejrzeć. Może w jakimś zoosklepie dostanę. Są cudnie namolne i mruczące. Wszędobylskie bardzo.