Witajcie Dziewczyny
Spadł deszcz ,już było tak sucho że ziemia pękała i robiły się okropne dziury na łące
pod stopami zapadały się nory kretów i nornic
jest buro i ciemno ,ale już trzeba było tego deszczu
z zatrutym potoczkiem nic nie robią gady,oczywiście zatruwa go prawa rączka Wójta no to wiadomo jak będzie

teraz jak wysychał to smród okropny się unosił,muchy i ogólnie masakra
dobrze że łączy się z czystym potoczkiem i tam zwiały wszelkie zyjątka
tak że wyżej w zdrowym potoczku sobie mogą być bezpieczne
Bazio wczoraj przegiął pałkę

wylazł z grżadek cały w koperku ,zielona zjawa
polazłam tam i nawrzeszczałam już okropnie na niego,gapił się jak zawsze na mnie jak na debila
przekrzywiał głowę i słuchał i oczywiście coś pod dziobem marudził jak zwykle
ogrodnik od siedmiu boleści no
potem wyrwał sobie śliczne piórko i rzucił mi pod nogi
no dobra przyjęłam ten niezwykły kwiatek na przeprosiny
nie umiem się długo na niego wściekać to taki mądry ptaszor jest
U Basi na działce staram się nabierać siły,drewniany domek z kominkiem to dla mnie taki relaks i rozmowy z Basią i przytulanie
dostałyśmy od mojej Madzi takie bransoletki z napisem-przytul mnie
Moje samopoczucie pogorszyła pewna tragedia
chciałyśmy pomóc ,ale nic nie dało się zrobić niestety
Razem z Basią znalazłysmy ptaka zaplątanego w siatkę ,to taka siatka jak po ziemniakach tak podobnie tkana
odplątałam delikatnie ptaszka ,ale nasza radość się skończyła po oględzinach biedaka
skrzydełko mocno złamane ,złamanie otwarte,cała skóra pod skrzydłem na tułowiu zdarta i głęboka rana,było widac płucka itd.
było już dosyć późno i żadnego weta do złapania
myślałam że mi serce pęknie ,ten ptaszek okropnie cierpiał
jedyne co mogłyśmy zrobić to szybko mu ulżyć bo nie było i tak dla niego ratunku z takimi obrażeniami
wezwałyśmy mojego TŻ i on bardzo szybko pomogł mu odejść,wiem to okropne ,ale do rana te ptaszek umarłby w okropnych cierpieniach
Wszystkim było nam okropnie smutno i wieczór tak sobie sie kleił
Nasz Filipek cały dzień wczoraj spał,przeżył szok w ogrodzie i musiał odreagować to wszystko snem
poranny spacer jak zawsze ,radość Kociastych i trawka i bieganie
nagle Filipek zamarł,a potem zaczał syczeć ,krzyczeć i dziwnie skakać
podeszłam bliżej,patrzę a tu coś wije się w trawie i podpełza do niego,wiadomo gdy cos pełznie trzeba być szybkim i trzeźwo określić co i zacz,zaraz rzut oka na policzki ,ufff zaskroniec nie żmija
no ale toto owinęło się o nóżki Fifulca łomatko,w jego przerażonych oczkach toż to była istna anakonda
Zabrałam zaskrońca w bezpieczne miejsce bo z kolei Ruduś by go pewnie zlał na kwaśne jabłko on nie boi sie niczego
Fifulec cały dzień przeżywał no i odreagował stres snem
Nie radziłam sobie z tym całym bólem i złym samopoczuciem,nie chcę nikogo obciążać tym wszystkim i się żalić,wszyscy mają przecież swoje zycie i sprawy
polazłam do psychoterapeutki no i tam kurka wodna zapomniałam telefon
ale jutro do odbioru więc będzie git
Martwi mnie że coraz częśtrze są te napady gdy bardzo xle się czuję,teraz własnie walczę z tym okropnym osłabieniem
ból to już chyba mój "przyjaciel" trudno się takiego pozbyć ,przykleił się do tyłka jak majtki w upalny dzień i nie chce odejść
Ale już taka ze mnie szajba że nawet gdy ból chce spowodować omdlenie to ja i tak potrafię się usmiechać
Kocham Was mocno,Dziękuję że Jesteście na dobre i na złe
Wycałujcie ode mnie swoje Kocie pociechy
IWA