Madziu ja też wielokrotnie zauważam, że to co początkowo wydawało mi się cholerną niesprawiedliwością, że cos na co tak liczyłam czy czekałam nie spełniło się i czuję się w danym momencie pokrzywdzona, po jakimś czasie okazuje się cudownym zrządzeniem losu, ratunkiem, jedynym dobrym wyjściem. To nieprawdopodobne. Mnie trudno przyjmować porażki, mam taki głupi charakter, ale pomału uczę się, że w danym momencie dostajemy to, co powinniśmy, nawet jeśli wydaje się to złe i beznadziejne. Bóg, czy jakkolwiek inaczej nazwiemy tę dobrą energię daje nam to, co dla nas w tym danym momencie jest najlepsze. Dobrze jest się z tym pogodzić, choć trudno.
Ty masz do przegryzienia w sobie te trudne momenty bardzo wysokiego kalibru, nie każdy z nas by to zniósł. Ale też wierzę, że w końcu, pomalutku wszystko ułoży się i dokonasz zwycięstwa raz na zawsze
