Noc minęła spokojnie, Pipi rano wtranżoliła niezła porcję jedzonka- myśle,że teraz odbija sobie wcześniejsze problemy z jedzeniem, myje się, kiedy Joasia lezy, Pipi wtula sie w twarz , ale gdy tylko wstanie, Pipinia zwiewa, gdzie pieprz rośnie , tak na wszelki wypadek
Oddycha jeszcze płytko, nie ma co sie dziwić, proces gojenia to 5-7 dni jak , wówczas powinna opuchlizna pooperacyjna sklęsnąć i Pipi na pewno dużo lepiej sie poczuje, już jest widoczny efekt, łatwiej sie oddycha, samo to,że je i nie zwraca to niezaprzeczalny efekt polepszenia stanu
Joasia trzymała sie dzielnie, pena mobilizacji, wczoraj raczej ja wysiadłam lekko

tym bardziej,ze bardzo przykra sprawa była w klinice z kotkiem do uśpienia-odchodził na nerki i Państwo musieli poodjąc dezycję o eutanazji -Joasia pocieszała opiekunkę kotka, a mnie oczy sie za bardzo pociły, potem kotek połamany, który wyleciał z 8 piętra, bo...

bez komentarza
Dużo sie działo słowem emocjonalnie -wyczuwalne było,że jesteście dobrymi myślami z nami i mam nadzieję,że jakoby rykoszetem także pomogą i połamańcowi i pomogły spokojnie przejść buraskowi za TM...
Dokładna relacje zda Joasia jak będzie miał dostep do netu, czyli w poniedziałek- na razie stara sie , aby Pipi ni uważała jej za
złego glinę, w końcu to ja miałam mieć te rolę

a to PIPI z dnia operacji
denerwowała się bardzo czekając


a tutaj zaraz po operacji

