ametyst55 pisze:Jutro nakarmię Hanię, bo wcześniej przyszło powiadomienie z OLX i nakarmiłam już innego psiaka

I dobrze.
Hania to Hania. Kojarzy mi się z naszą Hanią66 i dlatego pieska wpadła mi w oko.
U nas spokój. TZ śpi po nocce. Maleńtasy takoż. I duże też. Ja w szaleństwie świątecznego poranka ubiłam sobie kolana zmywając podłogę. Krótka spódnica nie jest już dawno wskazana .Taka do kolan znaczy się. Powinnam sobie chyba sprawić nakolanniki ale wsio przeliczam na nery. A na ciuchach nie ma.
Zapchałam sobie też nos doszczętnie, wywąchując gdzie jeszcze szmata musi zajechać. Mięsko piekło się w piekarniku już o 5 rano. Po cholerę czekać? Koty mocno nie zadowolone z porannego kipiszu dały temu wyraz skacząc do siebie ,drąc kudły i zrzucając przedmioty na podłogę. Ich huk spowodował ,że jeszcze większa panika nastała.
Teraz siedzę przy oknie otwartym i czuję jak ktoś ciasto piecze.
Najsampierw zapach był słodko-cukrowy. Teraz się chyba przypala.
Byłam u kotów. Nie miałam chęci ale to już normalne. Stan trwały. Koty mało jedzą co mnie martwi. Choć optycznie dobrze wyglądają. Muszą naszykować się na łapanie "malca" bo już mocno jajcarski się zrobił. Niepokoi mnie bo jakby biegunkę miał. Taki ogonek wysmarowany czymś tam i dlatego mi się wydaje. Wciągając jednak powietrze w jego pobliżu nie poczułam "zdrojowego powietrza".
Pingwiny nie przychodzą. Ale dość dużo żarcia stoi to może nie są głodne. Ta "druga" co je karmi widać ma fazę na to. Dzwoniłam do Koterii pytając o mamusię. Trzyma się. Je, kuwetkuje, okupuje róg klatki. Biedna i wystrachana. Ale żołądek rządzi więc cieszę się. Jutro Halinka zajrzy do obu dziewczyn.
Z rzeczy miłych

donoszę, że dostałam chrupki ze znanej organizacji. Całe 3 kg wh. Miały być i puszki ale się rozwiały. Może jeszcze się załapię? Będę drążyć temat. Suche dla dzikunów kończy się