Gadałam z ciotką. Nie zgodzi się nawet za darmo i jak się kotem zajmę, bo kotka jest "za stara"

Ma pięć lat! To nie stary kot!!! Zapytałam czy swojej córki też nie zaszczepi i nie będzie leczyć, bo ma aż 8 lat i jest na to za stara, nie opłaca się, a ona mi mówi "nie porównuj kota do dzieci"

Powiedziałam że dla mnie koty są wazniejsze niż dzieci, bo ja nie lubiem dzieci

Jeszcze będę ją wałkować, może chociaz na zastrzyki hormonalne się zgodzi.
A w nocy, ok 3:30 nad ranem obudziły mnie miauki. Ale nie kotów w rui. Miałki urodzonych kociąt. Wiecie jak robią kocięta jak się urodzą? Tak mii, miii, miii, miii, mii,mmiiii i tak dość długo, potem pół godziny przerwy i znowu mii, miii, miii, miii. Wywnoskowałam że urodziły się dwa-jeden i za pół godziny następny. Rano jak wstałam, ubrałam się i poszłam ich szukać, bo to pod balkonami się darły ale nie znalazłam

I jak wychodziłam z klatki wdepłam do zakretki od słoika...z mlekiem

Wylało mi się na moje nowe adidaski Nike, które mam na jogging, wywaliłam tom zakrętkę. I znowu mleko... myślimy z babcią żeby powiesić plakaty co koty jedzą a co nie. Dobry pomysł?
Aha, no i na ile starcza taki zastrzyk? Na pół roku??