Kurczę, w ogóle nie mam czasu na miau.....
Ale donoszę, że Rysio lepiej, wyniki poprawiły się, teraz je profilaktyczną karmę, która utrzymuje niskie pH moczu Kattovit. Lubi ją.
Za miesiąc znowu badanie, trzeba trzymać rękę na pulsie.
A Lusia strasznie nam się zasiedziała... muszę w końcu jakoś ją wypromować, bo tak to coraz trudniej będzie z adopcją. Zadomowiła się u nas bardzo, kocha najbardziej mojego TŻ-ta z wzajemnością
Piotrek chodzi tylko i mówi: "Ja nie wiem jak to będzie, ona się tak boi obcych, będzie przeżywała, nie wyobrażam sobie"

To fakt - Lusia boi się obcych ludzi, chowa się wtedy w kąt, ciekawe jak dojdzie do spotkania, w jaki sposób ludzie w ogóle będą chcieli zobaczyć kota, który chowa się w najciaśniejszy kąt

oj nie będzie to łatwa adopcja...
Za to do nas Luśka się otworzyła bardzo i otwiera wciąż. Daje sobie już wycałować pyszczek nawet

raz na śpiąco udało mi się też obciąć jej pazurki u przednich łapek, u tylnych niestety nie.
Generalnie jest kochaną Lusią Srusią i Pierdusią

aportuje jak piesek, gada, grucha, masakruje Cypisa - normalna, żwawa rozrabiara, o.
Zrobię jej foty to tu wstawię. Aha! Nie jest już sznurówką, zrobił jej się piękny brzuszek
