Hej,
Od soboty z mężem zajmujemy się kotem po wypadku, bo nikt wcześniej nie chciał mu udzielić pomocy...
Właściciel kota to starszy Pan na rencie, nie przelewa mu się a we wtorek jego kotu przytrafił się wypadek.
Kot wrócił do domu ze zmiażdżoną łapką, nie wiadomo co się stało, ale rana jest otwarta, sączy się ropa, skóra poszarpana i miejscami jej brakuje, śmierdzi okrutnie, żywa tkanka i kości na wierzchu... Łapa spuchnięta, nie wiadomo czy jest czucie w "palcach", wygląda na zatrzaśniętą w sidła albo rozszarpaną przez jakieś zwierzę. Pan obawiał się kosztów leczenia i nie zabrał kota do weterynarza, choć ten bardzo cierpiał.
Zaoferowaliśmy pomoc w transporcie, ewentualnie spróbujemy dołożyć się do leczenia, ale też mamy teraz trudny czas a nie wiemy na jakie koszty się nastawiać...
Byliśmy w sobotę rano z kotem u weterynarza, do którego chodzę z moimi. Pani przemyła łapę, popsikała antybiotykiem w sprayu, podała środki przeciwbólowe i kot jakby odżył, bo wcześniej tylko spał, pewnie z bólu. Na dziś dostaliśmy do domu antybiotyk, środek przeciwbólowy i rivanol do przemywania.
Niestety z powodu zwłoki właściciela łapa zdążyła mocno spuchnąć i nie wiadomo co będzie dalej, niewykluczona a nawet bardzo prawdopodobna częściowa amputacja...

Wzięliśmy go do siebie na czas leczenia, bo właściciel nie dał by rady zająć się nim odpowiednio, a Grubas teraz wymaga szczególnej opieki. U nas ma ciepły kąt na balkonie (balkon zabezpieczony), kuwetę i dach nad głową. Nie możemy go wziąć do domu z dwóch powodów - mamy dwa koty no i ta łapa straszliwie śmierdzi, ale dbamy by miał ciepło i sucho.
Na razie zapłaciliśmy 40 zł za lekarstwa i 7 zł za rivanol, w poniedziałek na kontroli pewnie drugie tyle, a pewnie wizyt będzie kilka. Jak konieczna będzie amputacja to pewnie koszt sporo wzrośnie

Kupiliśmy też kotu żwirek, kuwetę, trochę mokrej karmy (suchą mam od moich kotów) i podkład taki pozabiegowy.
Oczywiście kot niekastrowany

Łapka na pewno będzie wymagała oczyszczenia i zaszycia (o ile się da, bo brakuje skóry), na pewno rtg jak opuchlizna zejdzie, jakiś antybiotyk, środki przeciwbólowe, środki pielęgnacyjne. W najgorszym razie, jak nie będzie się jednak goić albo nie będzie czucia to amputacja a to z kolei mocno podniesie koszty, jak każda operacja.
Miał ktoś może podobny przypadek i potrafi powiedzieć jaka może to być suma?
Rozumiem, że bez obejrzenia trudno ustalić co kotu dokładnie jest i ile leczenie wyniesie, ale tak orientacyjnie np. ile może kosztować zdjęcie rtg, leki czy poszczególne zabiegi, operacja odjęcia kończyny?
Ewentualnie czy ktoś z moich okolic (jestem z Żor) posiada informacje o jakiejś fundacji, która mogłaby pomóc czy w dofinansowaniu leczenia czy jakichś zniżkach na zabiegi czy leki?
Jestem otwarta na wszelkie rady, zarówno odnośnie odkażania, pielęgnacji, żywienia takiego kota czy jakiekolwiek mogące pomóc Grubasowi.
A to Grubas:



Łapy na tych zdjęciach nie widać za bardzo, ale jak będziemy ją następnym razem przemywać to postaram się zrobić zdjęcie z bliska.