Zaginął Scooby - rudy bez ogonka

Koty sie znajduja, jedne szybciej, drugie pozniej.
Grunt to miec nadzieje i szukac do konca.

wiem, wiem, że się znajdują, czytam sobie na pocieszenie różne historie tutaj na forum.

Minęło już 2 tygodnie. W tym czasie większość swojego wolnego czasu i masę siły włożyłem w poszukiwania. Teoretycznie powienienem go znaleźć, obojetnie czy żywego czy martwego, tymczasem nic. Nie wiem jaką strategię poszukiwań przyjać teraz, po dwóch tygodnaich od zaginięcia, kiedy wszędzie i wszyscy piszą, ze z biegiem czasu szanse maleją. Czy chodzić tu gdzie chodziłem ? Czy gdzieś daleko po poalch i lasach ? Nie wiem.

Dzisiaj spróbuję przejsć się pod wieczór po wszystkich domach na osiedlu gdzieś ktoś ma psa i wypytać właścicieli czy ich pies nie rozprawił sie czasem ostatnio z jakimś ktoem. Drugi pomysł to taki, ze od 2-3 tygodni w jednym domu jest remont i pod domem parkuje codziennie dostawczak i czasem osobówka ekipy budowlnej. Zapytam skąd są i czy czasem coś im nie wyskoczyło z auta jak wrócili któregoś dnia do siebie.
Dzisiaj znowu siostra będzie u mnie, moze spróbujemy zamaist około 22:00-23:00 to zrobić patrol około 3:00 w nocy. Skubi właśnie o tej porze często mnie budził i domagał się wyjścia.
Trzymajcie kciuki. Dodajcie sił i wiary.

Trzymamy

Dodajemy sił i wiary :ok:

ślemy dobre fluidy, żeby Scooby wreszcie znalazł drogę do domu :ok:

Ile to czasu? 2 tygodnie?
To mało. Nie wymiękaj, szukaj dalej!

Mnie niepokoi tylko fakt, ze 2 tygodnie przed zaginieciem Scoobiego zginal tez kot sasiadow

Nasuwa sie mysl o lisie, bo mysle, ze jednak dalby rade kotu. Kot mogl sie bronic - ale przegral. To jest oczywiscie najgorszy scenariusz - jednak nie mozna chyba wykluczyc :crying:

Cindy pisze:Mnie niepokoi tylko fakt, ze 2 tygodnie przed zaginieciem Scoobiego zginal tez kot sasiadow Nasuwa sie mysl o lisie, bo mysle, ze jednak dalby rade kotu. Kot mogl sie bronic - ale przegral. To jest oczywiscie najgorszy scenariusz - jednak nie mozna chyba wykluczyc

To prawda, ale kot wychodzący na ogół jest czujnieszy niż kanapowy leniwiec.

felin pisze:
Cindy pisze:Mnie niepokoi tylko fakt, ze 2 tygodnie przed zaginieciem Scoobiego zginal tez kot sasiadow Nasuwa sie mysl o lisie, bo mysle, ze jednak dalby rade kotu. Kot mogl sie bronic - ale przegral. To jest oczywiscie najgorszy scenariusz - jednak nie mozna chyba wykluczyc

To prawda, ale kot wychodzący na ogół jest czujnieszy niż kanapowy leniwiec.

Mysle, ze Scooby to taki pol kanapowiec :wink:

wychuchany i wydmuchany :wink:

ale jak koteczek chce wyjsc to idzie....jak lubi :cat3:

Trzymam nadal kciuki i zaglądam regularnie!!wierzę, że znajdę wpis , że scooby się znalazl!!!Na facebooku dziewczyna utworzyła wydarzenie bo zgubiła jej się stara suczka. Po k 2 tygodniach Jadzia się znalazła

szukali, rozklejali ogłoszenia i jakoś dali radę. A było to w Rzeszowie, więc spore miasto. Scoobi też się znajdzie!!!Musi!!

odnośnie lisów - 2 razy późnym wieczorem widziałem lisa na osiedlu. Wszędzie jednak piszą, ze lis nie atakuje dorosłych kotów tylko jak już to małe kocięta. Druga sprawa, ze sąsiad wtedy słyszał ewidentne odgłosy dwóch stroszących się do siebie kotów (charakterystyczny "płacz") a później walkę. Trzecia sprawa, że wydaje mi sie ze gdyby to był lis to znalazłbym ciało kota, a szukałem wszedzie na działce gdzie była walka i wszedzie wokoło. Chyba lis nie zawlókłby 5kg kota gdzieś kilkaset metrow do lasu czy w pola ? Tak myślę, że to na 99,99% nie lis.

Co do kanapowca to nie, Scooby to ewidentnie nie kanapowiec. Wiosną i latem potrafił 60-70% doby spędzać w ogródku naszym lub sąsiadów dookoła, łowił myszy i łapał ptaki niesamowicie. Jest naprawdę zwinny pomimo braku ogona. Napewno da sobie radę jeżeli nie był mocno ranny.

Juz sama nie wiem co o tym sadzic. Zrob sobie moze przerwe, odpocznij, wyspij sie porzadnie - wazne jest, ze widziano go zywego :ok:

Nie mam pojecia co nie pozwala mu wrocic do domu skoro ZYJE a mimo to nie wraca do domu :roll:

Nie trac nadziei - tyle kotow sie w koncu znalazlo a tez byly niekiedy bardzo blisko domu - caly czas trzymam :ok:

i wierze, ze kiedys przeczytam tu ze Scooby sie znalazl :ok:

U mnie od miesiąca przychodzi pod balkon piękny rudzielec, zawsze o godzinie 23 i czeka na kawałek wołowinki lub kurczaczka, zje a zamiast dziękuję, słyszę kilka syków, po czym zmyka do siebie

.
Nigdy nie widzę go w ciągu dnia, zawsze późnym wieczorem. Zapewne domowy ale wypuszczany na noce, coby sobie polatał.

A wracając do bohatera tego wątku, to przychodzi mi na myśl, że on jest taki śliczny i ktoś mógł go zwyczajnie sobie zarekwirować i trzymać w domu, możliwa jest taka opcja ?

Nieszczęśliwy wariant też jest niestety możliwy,bo jak tu wszyscy wiemy, kot wychodzący to rosyjska ruletka :cry:

.

Jest lato,ciepło, długie dni - nie przestawaj szukać, bo zrobimy babski desant na tę wieś i przeszukamy wszystkie szopy, szopki, garaże, piwnice, dachy, drzewa, łąki, pola i lasy.
Nie rejteruj, zawsze na to przyjdzie czas, ale jeszcze nie teraz .... :201461

Piszę dopiero teraz o tym bo musiałem to sprawdzić a przed chwilą wróciłem.
Dzisiaj o 16:00 zadzwonił telefon żony w sprawie kota (w ogłoszeniu dałem nr mój i żony). Facet gada, że wczoraj około 18:00 widział rudego kota bez ogona w sąsiedniej wsi koło przejazdu kolejowego. No to ja od razu w samochód i dzida tam. W tej wsi powieszone mam jedno ogłoszenie ale w centrum koło sklepu a tutaj mowa o krańcu wsi oddalonym z 1km od tego sklepu z ogloszeniem a ogolnie 6km od mojej wsi i mojego domu. Pojechałem, obszukałem ten rewir, zaczepiłem kilka osób, powiesiłem ogłoszenia w tej okolicy i wrociłem do domu. Wracając oddzwoniłem do faceta, który dzwonił do nas i zapytałem czy jest pewny że widział rudego i bez ogona, powiedział że tak, no i że był taki bardzo mizerny. O 21:30 pojechałem tam jeszcze raz (z siostrą), obszukalismy znowu ile się dało i nic. Spotkaliśmy też rudego kota z ogonem no i wyglądajacego faktycznie dość mizernie. Stwierdziliśmy z siostrą że facet niestety chyba się pomylił. W sumie to ma sens bo nie mogłem pojąć jak Scooby by się znalazł 6km od domu w sąsiedniej wsi. Wracając zrobilśmy obchód osiedla i okolicy i cisza jak makiem zasiał. Co dziwne zero kotów tego wieczora, czyżby może dlatego, że pełnia ?

Cindy napisała, że najważniejsze że żyje. Nie mam 100% pewności, że tak jest. Te sygnały, ktore mialem to mogly być pomyłki, inne rude koty są we wsi a nikt nie mówił na 100% żee widziany kot nie miał ogona. Jedynie ten facet dzisiaj ale wg mnie on nie widział dokladnie gdyż ten spotkany rudy mizerny kot mieszka doslownie 50 metrów od przejazdu kolejowego gdzie niby był widziany Scooby. No nic. Trzeba iść spać. Jutro po południu i wieczorem znowu poszukiwania w tych samych miejscach. Bardzo to żmudne i beznadziejne ale może jednak, ktoregoś dnia go ujrzę

On tam jest - ja to wiem.
Nie poddawaj się.

gdzieś jest, ale gdzie ?

muszę zebrać siły i myśli od nowa

Badz dobrej mymsli - i dobrej nocki - odpoczywaj. Moja babcia mowila: przyjdzie dzien - przyjdzie rada :ok:

Zaginął Scooby - rudy bez ogonka

Kto przegląda forum