Doris ładnie się zagoiła, czuje się nieźle, nie widać, żeby jej coś dolegało (poza zębami). Niestety wyniki badania histopatologicznego nie dają specjalnych podstaw do optymizmu. Nowotwór ma wysoki indeks mitotyczny, więc był z tych szybko się rozrastających. Tyle dobrego, że guzki wycięte zostały z bezpiecznym marginesem.
Byłam z nią dzisiaj u dr Hildebranda, bo przy drugiej listwie mlecznej jest nowy guzek (póki co malutki - ok. 2mm).
Do tego kotka ma katastrofę w paszczy - w czasie, kiedy pojawiły się pierwsze guzki miała mieć robioną sanację, z powodu operacji się przesunęło, no i teraz jest zonk. Bo trzeba zrobić paszczę, i trzeba usunąć guzek z częścią drugiej listwy mlecznej.

Paszcza musi być koniecznie zrobiona, bo dr Hildebrand uważa, że Doris powinna mieć chemioterapię, a z potężnym stanem zapalnym przyzębia nie ma sensu z tym zaczynać.
Ech.
