

Spałam dzisiaj 5 godzin,stresuję się bardzo mimo, że nie chce

Jutro rano jedziemy do weterynarza, niestety dopiero jutro a do jutra cały dzień,cała noc ,cała wieczność chyba tego nie przeżyje.
Maja ostatnio miała problemy z pęcherzem,często oddaje mocz w maleńkich ilościach a potem nerwowo się wylizuje. Byłam u jednego weta, na oko stwierdził przeziębiony pęcherz, leki pomogły na jakiś czas, teraz znowu objawy wróciły. Tym razem idziemy do innego weterynarza, chciałabym ją w końcu porządnie przebadać,musze mieć pewność,że to aby napewno nic poważnego i, że można to wyleczyć.
Jest mi dodatkowo bardzo przykro bo musze patrzeć jak kocica się męczy, jestem chora,lecznica daleko więc jestem zależna od rodziców, mam nadzieję,że wytrzyma, że przez ten czas nic jej się nie stanie

Jestem zdecydowanie przewrażliwiona,ciągle macam te moje koty i znajduje coraz to nowsze "choroby", stwierdziłam,że wcześniej zdiagnozowane przez weta tłuszczaki powiększyły się, ja oczywiście panikuje dlatego zabieram też jutro rano ze sobą Szkaradke, już sobie wyobrażam kolejną operację,kolejną narkozę, kolejny stres....
pozatym wymacałam coś twardego również u Mai, między łopatkami....
nie ja nie przeżyje tego tygodnia. Na szczęście Ryłko cały i zdrowy pomjając to,że po dwóch miesiącach od szczepienia nie zszedł mu jeszcze odczyn!

Musiałam to napisać, bo strasznie mam ochote się wyżalić a siedząc samotnie w domu z termometrem pod pachą za bardzo nie mam komu, kotów nie chce przerazić tymi moimi obawami

No to teraz pytania:
Czy objawy jakie ma Maja, mogą oznaczać coś gorszego niż zwykłe przeziębienie pęcherza? Czy jeden dzień zwłoki z wizytą u weterynarza może mieć niekorzystny wpływ na jej stan zdrowia?
Czy zwykłe tłuszczaki mogą się zezłośliwić?
właśnie Maja próbowała się załatwić na łóżku,gdy ją podniosłam zapłakała-ona cierpi
