aania pisze:ASK@ czytam od jakiegoś czasu Twój wątek i śmieję się i wzruszam na przemian, i za każdym razem zastanawiam się jakim prawem ja narzekam na brak czasu i zmęczenie- czy Ty mieszkasz na Jowiszu i jest Was trzy? Czy tworzysz sobie jakieś dziury czasoprzestrzenne na ogarnięcie całego tego towarzystwa i sen? Że podziwiam to mało powiedziane.
A dziękować za podziw.
Jestem jedna i to nie za duża ciałem i rozumkiem.
Ale zmęczona jestem to fakt. Ma to różne skutki uboczne, nie tylko umysłowe.
Czasem zmęczenie pozwala mi sięgnąć wzrokiem do rejonów nie dostępnych z reguły dla wczesno kładących się kobietek. O co chodzi? A chodzi o kulturę , o filmy, programy.... Chodzi o to ,że jak zlegnę i zasnę przed dobranocką
Wczoraj obejrzałam na przykład Nagi instynkt przetrwania
Para nagich debili jest wywieziona w jakieś ekstremalne warunki. Latając jak ich Bóg stworzył, majtając przyrodzeniami i cycami, opasani jak TINKI WINKI torebeczką podjemują próby zeżarcia jakiegoś świństwa i opicia się czymś co wodą ponoć jest. Grzebią w ziemi za nnapojami wypinając umorusane pośladki komandoskie, walą w kamienie dyndajac odowdnionym biustem by jaszczurkę na grilla wrzucić... Umorusanymi łapkami z palm wyplatają kapelutki i stawiają szałasy . Jojczą, zrzędzą, kupkają gdzie popadnie, mdleją ale tkwią w tym "bagnie".
Jakie ja miałam sny po takich ekstremalnych przeżyciach. Jak mi się udało zapaść w ciemnosć wylądowałam samotnie gdzieś tam, w kraju nie znanym choć pustym. Pod stertami liści jakie unosiłam siedział ... pręgowany burasek. Taki tyci, tyci i łypał zapadniętym oczkiem. Jak uniosłam kamień ... to pod nim siedziały dwa skulone buraski, takie tyci, tyci... I łypały odwodnionym oczkiem a nawet dwoma. Masakra. A tu wody nie ma, mleka nie ma, suchej karmy też nie ma... Wolałam się obudzić i pójść kuwety posprzątać.
Real to real




) kupiłam balsam Szostakowskiego. Skoro "sprtawdzone" sposoby nie odniosły skutku , to nadszedł czas na zmiany. Wypecane kociska wieczorową porą zostały wszystkie . W nagrodę dostałam wyrzut oczny. Pluły, wierzgały kopytkami, skakały... wszystko po to by świństwo zniwelować z gardziołka. Roki siedział potem nieruchomo i przymykając oczy nie spuszczał ze mnie wzroku. Zobaczymy. Ciągnie się to wszystko strasznie długo. Ranki są zajefajnie zajęte. Wieczory mam mało przytomne. Za nic zabrać się nie mogę. Ogłoszenia czekają. Korespondencja czeka.





, u mnie przy nadżerach w pysiu sprawdził się też świetnie bioparox, ale nie wiem czy przy kalici on też podobnie działa i czy można takim maluchom go dawać. 


[*]