Kraków ma o jedną bogatkę mniej

w jaki sposób, stary, wyliniały, tłusty, zblazowany kocur z depresją, przesypiający życie na parapecie, może w takim tempie przemieścić się na balkon, skoczyć i upolować na wysokości powyżej metra, maluśkiego przestraszonego ptaszka, któremu już biegłam z odsieczą?
przynajmniej nie cierpiał
bo jak kocur zobaczył mnie kątem oka, to mocniej zacisnął zęby i włączył lwi warkot z głębi trzewi
biedny mały karczek został w sekundzie zmiażdżony
potem morderca lazł po domu z trofeum w pysku warcząc jak Elza z buszu, a ja usiłowałam równocześnie zacierać ślady ścierką, jak i dopaść zabójcę w celu odebrania mu ofiary, zanim złoży ją na ołtarzu, czyli łóżku małej pańci
no ale
przy okazji,obserwacja przyrodnicza - koty to nie kruki
nie wypuszczą sera z dzioba, żeby pięknie zakrakać, albo ukąsić rękę, która głaszcze i przydusza rónocześnie, żeby druga (ręka) mogła porwać ptaszynę
śliczny, mały pan bogatek, który zapewne wyruszył na poszukiwanie pana pędraka, żeby przynieść swym dzieciom obiadek, zostanie złożony pod wierzbą, dziś po południu, jak mały pańcio wróci i zezna, gdzie ukrył saperkę
łóżko małej pańci jest zasłane nie tyle płatkami róż, co szarym puchem
co zmusza mnie do opuszczenia posterunku i udania się w kierunku pralki, tudzież odkurzacza, bo jak mała pańcia wróci do domu to dostanie histerii
ja wiem, że to natura tak urządziła, ale
no i czemu ptaszek wciska się na zabudowany balkon, jak przecież widać, że zabudowany i koty na nim bytują
