czarno-czarni pisze:oooo!!! jak jest w czeskiej klinice? opowiadaj

zdrówka życzę!
Dokładnie napiszę, jak trochę dojdę do siebie i trochę mniejszy sajgon będę miała... Wspomnę tylko, że była niesamowicie dzielna, nosiłam ją na rękach na zabiegi jak dziecko, wszystko dała z sobą robić, przekochana. Miała usg, rtg, badanie moczu na miejscu, badanie ciężaru właściwego moczu, pobranie moczu na badanie ogólne oraz na posiew, dostała od razu 2 leki i mam wrażenie, że pęcherz się uspokoił, że jest znacznie, znacznie lepiej.
Widziałam na usg jej pęcherz, weterynarz porównał to, co w nim jest, do widoku 'śniegu' w szklanej kuli, którą się potrząsa. Masakra.
W każdym razie wyniki moczu mają być jutro i w poniedziałek znowu jedziemy do Czech.
Wizyta trwała prawie 2 godziny, bardzo fajnie, i wyszłam stamtąd jakoś podniesiona na duchu.
Bo jeśli to 'tylko' pęcherz, to mam nadzieję, że da się to opanować.
No i tak to się kręci.
