ja lubię tylko pasjonujące(rzadkie!) wykłady - np mój promotor jest geniuszem ciekawych wykładów, u niego byłam na wszystkich (rekord frekwencji w moim wykonaniu). Wszelkie ćwiczenia są bleee.
Aki nem érti meg csendes dorombolásomat, az nem méltó rá, hogy értelmes, jó ízlésű állatok ragaszkodjanak hozzá György Bálint
Przez te 4 lata studiów miałam tylko jeden przedmiot z mega ciekawymi, zarąbistymi wykładami, gdzie aż się chciało chodzić. Reszta to: - nudne ale musisz chodzić bo zaliczają za obecność - nudne i nie trzeba chodzić, nawet nie wiesz jak wygląda prowadzący - nudne ale chodzisz bo inaczej masz 3-godzinne okienko - totalna porażka, czyli nudne & beznadziejnie prowadzone & trwające 3 godziny lekcyjne czyli 2h 15min.
u mnie przeważały te ostatnie, albo normalnie po 90 min ale równie porażkowe. Poza tymi u promotora (współczecha), super były te o Lutosławskim, mimo że ćwiczenia, oraz aspekty semiotyczne w muzyce francuskiego modernizmu. I jeszcze romantyzm też był spoko. I barok! och barok u dr. Mądry w Poznaniu na pierwszym roku. To był też geniusz.
Aki nem érti meg csendes dorombolásomat, az nem méltó rá, hogy értelmes, jó ízlésű állatok ragaszkodjanak hozzá György Bálint
A ja tak popaczałam w lustro i się zastanawiam - czy zafarbować znów włosy całe na rudo, czy może pozwolić odrosnąć im tak sporo? Bo naturalne to mam takie miodowe-refleksowe blond, nie wiem czy im się kolor nie zmienił pod wpływem farby i jakie odrosną
Dostałam staż, dostałam staż, dostałam staż! zaczynam od poniedziałku 8-godzinnym szkoleniem A tak to umowa na pół roku, płatne, możliwość "elastycznego" czasu żebym mogła się nauczyć do egzaminów spokojnie