ta słodka kuleczka właśnie zeżarła kość z królika, dałam jedną małą z mięskiem na próbę: poczytałam że można, więc jak strawi i przerobi na ładnego qpalka bez niespodzianek, to będzie dostawać kosteczki, bo ewidentnie smakowało

Odgłos chrupanej kości trochę mnie przeraża ale kot wygląda na najedzonego i zadowolonego.
a mama znalazła wreszcie alternatywę do mleka w kawie. bo tak:
sojowe, owsiane i ryżowe bez niczego niedobre, sojowe brrr.
migdałowe i kokosowe: pyszne z płatkami, ale do kawy nie bo są tłuste
ORZECHOWE! "mleko" z orzechów laskowych! nie dość że pyszne (choć mogłoby być mniej słodkie) to nie ma dodanych tłuszczy więc nie tworzy mi tłustych oczek na kawie

na ogół piję czarną, ale czasami mam ochotę a mleko zwłaszcza w nieprzetworzonej postaci to niestety wysyp wszelkiej maści niespodzianek na arielkowym pyszczku

a taaaaaak lubię! niby to jedyny objaw ale i tak wiecznie cośtam mam, bo a to pizza, a to jakiś parmezan na makaronie, a to coś z mleczną czekoladą... a propos czekolady to właśnie rozpuściłam w mleku orzechowym gorzką i jest pycha

zaczęło padać, burza in progress, dopiję kawkę dla przyjemności, zrobię yerbę dla przyjemności i obudzenia... i może zabiorę się wreszcie za pracę licencjacką