Łapciak wygląda nadal fatalnie, mizernie.
Ale w lecznicy zrobilam takie oczy

.
Okazało się, ze Łapciak ma przecięty język

głeboko i szeroko

i w dodatku już częsciowo zrosnięty

ale część, ktora się nie zrosła sterczy i moze przeszkadzać w jedzeniu.
Stałam w gabinecie jak słup soli i nie wiedzialam co powiedzieć. I nie wierzylam własnym oczom. Wret tez była lekko zaskoczona.
Czyli prawdopodobnie było tak, ze jakiś czas temu uchlastała sobie jęzor i nie mogła jeść z bolu, a poniewaz nie jadła to się parametry nerkowe pewnie pogorszyły no i teraz jest tego efekt (jaki okaze się jutro, jak przyjdą wyniki krwi).
Po wizycie musiała bidulka kilka godzin spędzić w lecznicy a potem jeszcze przewędrować ze mną załatwiająca pilne sprawy. Wrociłysmy okolo 19, Łapciak wystraszona, boi się mnie i ucieka z podkulonym ogonem, nie chciała nic jeść. Biedulka zsikala sie w transporterku i pewnie trochę w tym siedziała. Ale nie było wyjścia, wizyta byla na cito i zresztą lekko kombinowana
Dostala kroplowkę z wielkim wkladem, łącznie z przeciwwymiotnym oraz torbę lekow na najbliższe 2 tygodnie.
Staram sie odciąć od tego, ze czekam na wyniki.