
Cały czas jestem w kontakcie z panią - po prostu byłyśmy na wieczór umówione na tel. i nie mogłam się dodzwonić, czy są jakieś zmiany, co się dzieje.
No i oczywiście wpadłam w panikę, zamiast domyśleć się, że niektórzy po prostu dłużej pracują

W zasadzie nie dzieje się nic, co przy adopcji dziać się ma prawo.
Tyle że nikt, ale to nikt, akurat po Solejce by się nie spodziewał ciężkiej aklimatyzacji i trudnego dokocenia

Mam nadzieję, że sytuacja szybko się unormuje, a pani wytrzyma stres.
Jeżeli trzeba będzie jutro się wybiorę do nich - zobaczyć, czy faktycznie jest aż tak źle.