Nie no co Ty, taki mały brzdyl z akordeonem to aż się rozpłynąć można

Łatwo powiedzieć, mięsko jak najtłustsze.
Dla tego małego futrzatego istnienia pierwszym czynem porannym mym jest krojenie mięsa... czego się nie robi z miłości! Kroję, nakładam, taki fajny miękki tłuszczyk tam jest... a ona wszystkie tłuszczyki skrzętnie obok miseczki zostawiła więc zjadła z 2/3 tej porcyjki (50g może), tylko mięsko... a głodna była na bank, bo nie dałam jej wieczorem już nic, bo jak wstała o tej 21 to jakąś czkawkę miała i nie wiedziałam czy nie będzie pawików ale jej przeszło. Pomyślałabym że to po tej tacce, ale tacki zjadła ze 20g o 19, a czkawka zaczęła się dużo później.
Ale się matce wstawać nie chciało, ojeju. No ale nic, trzeba... kot ma poranną gupafkę, gania za niewidzialnym paproszkiem po mieszkaniu (licząc na drugie śniadanie

), matka je płatki i pije kawkę, za godzinę trzeba opuścić cichy domek i z powrotem do tego domu wariatów
