Oto najświeższy mail od Pani Beaty - Orficzkowej mamusi.

Cieszę się, że Orfeusz trafił do mnie. Takiego przytulaka i miziaka nie było jeszcze w tym domu. Codziennie wita mnie na przedpokoju, mamy później chwilę na głaskanie po boczkach, pod bródką przy akompaniamencie kociego gruchania. Takie kocie Romeo. Z dziewczynami różnie bywa. Czasami biega z Tolą potem dochodzi do zapasów, scysji a po chwili wszystko się uspokaja. Generalnie nie daje sobie w kaszę dmuchać. Wypuszczam codziennie maluchy na balkon więc i Miś wietrzy swoje futerko albo obserwuje ptaki na materacyku przy ładnej pogodzie. Oczywiście apetyt ma. Wszystkie miski są godne zainteresowania z jego zawartością. Raczej nie podejrzewam, żeby schudł. Byłam z nim w marcu na odrobaczeniu przy okazji zważyłam go z torbą - waga wynosiła prawie osiem kilo. Nie mam w tej chwili żadnych zdjęć ale obiecuję zrobić Miśkowi przy ładnej pogodzie na balkonie. Nie zauważyłam, żeby coś niepokojącego działo z jego zdrowiem raczej tryska energią i dobrym samopoczuciem szczególnie gdy kieruje się do kuchni albo do swojej wędki.
Cytat jest to kompletny - kopiuj - wklej.
