Dzisiaj zawiozłam na nowe miejsce niewidomą Bisię i muszę przyznać, że nie była aż tak bardzo zestresowana.
Owszem, kręciła się, nie wiedziała co się dzieje i czy nie stanie jej się krzywda, ale uspakajałam ją głaskaniem i mówieniem do niej, ale pewnie też czuła(materac męża) zapach który zna. Potem poszłam z nią na podwórko na trawę ale zainteresowana była tylko świergotaniem ptaków których jest tam pełno i chyba szukała miejsca aby się skryć w nieznanym miejscu.
Oprowadziłam ją wszędzie trzymając na rękach i dawałam do wąchania drzewa i krzewy.
Aby jej zbytnio nie stresować na pierwszy raz, to zaniosłam ją do mieszkania gdzie najpewniej czuła się na łóżku i potem w kontenerku.
Gdy ją głaskałam to czułam, że jest jej zimno i zdecydowałam o powrocie do ''starego'' mieszkania gdzie grzeją kaloryfery a tu już nie a wcześniej było na odwrót.
Bisia jest bardzo wrażliwa i na zbytni stres reaguje zapaleniem pęcherza i do tego nie chciałam dopuścić.
Po przyjeździe do domu zachowywała się jak gdyby nigdy nic i chyba była szczęśliwa, że wróciła do swojego domku.
