Wybaczcie, do tej pory nie potrafię opisać ostatniej wizyty u Basi w szpitalu (na 3 dni przed jej śmiercią)... Wspomnę tylko to co jest tak ważne... choć kontakt nam się rwał. Basia dużo przysypiała i nie do końca była obecna... nawet słowa jej się myliły...
Ale nie wtedy gdy mówiłyśmy o kotach.
Ja głupawo w kółko powtarzałam, że Sylwia znalazła wspaniały dom Śnieżynce, że Lord króluje o u jej przyjaciółki, że dziewczyny na pewno pomogą kociastym... i będą się starać z całych sił...
I cieszę się, że tak właśnie się stało.
Dziękuję wam wszystkim, bo choć nie było łatwo a nawet jeszcze trudniej to wiele osób zadziałało żeby dopilnować losu wszystkich kociastych.
To bardzo ważne...
Nic więcej ani mądrzej nie potrafię napisać...
Baśka, normalnie. Widzisz warto było
Ku chwale kociastych
