Dzięki za kciuki. Małą nie je. Izoluje się, chowa. Kuleje nadal ale nie chcę przedobrzać z tolfą jeśli nie ma temperatury. Janusz ją wyciągnął z wersalkowej dziupli i potuliła się do mnie deczko. Biedne dziecko. Convę wypiła ze spodeczka wzgardzając z obrzydzeniem strzykawką. Mikuś, Myszka i Tami entuzjastycznie przywitały naczynia po convie do mycia. Wypucowały jęzorkami do czysta.
Nałykały się jej swego czasu. Myszka to nawet długo nic innego żreć nie chciała. Posiłki były tylko na rączkach i papusiała proszek w 4 strzykawkach. Ech, dzieci.
Boje się o malunią bardzo. Drobnica z niej taka.Ale to już pisałam.
Kotka od ślepaczków wyniosła się z maluchami gdzieś tam. Jeśli malce żyją

. Taka paskudna pogoda.Oby znalazła lepsze schronienie.
Pingwina też ma dzieci nie wiedzieć gdzie. Urodziły się w święta więc już mają kilka tygodni. Szukam ich ale po dachach łazić nie umiem

Mogą być wszędzie. Nawet w rynnie, jakimś załomie muru. Tym bardziej to prawdopodobne, bo one podobno urodziły się w takich luksusach. Znaczy się na dachu garażu.
Dopadła mnie niemoc adopcyjna. Nie mogę zmusić się od jakiegoś czasu do otwierania maili, gadania, tłumaczenia, wyjaśniania. Mierzi mnie ignorancja .Wręcz głupota i roszczeniowość. Bylejakość jaką mają w stosunku do zwierząt. Do ludzi mogą sobie mieć. Przydałby się wypoczynek, oddech od wszystkiego. Kotów, pracy, rodziny, finansów. Długo by tak wymieniać.