Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 13, 2014 13:25 Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

O co mógłbym zapytać weterynarza, który bez mojej zgody
i wiedzy poddał eutanazji mojego kota?
Kot prawdopodobnie został potrącony a następnie znaleziony
tuż przy ulicy. Z karty wynika iz został poddany eutanazji bo był w złym stanie. Przyznam, ze jak dla mnie jest to na tyle ogólnikowy co i przedziwny powód. Kot ok południa "śmiga jak
przecinak" ok 20 jest w tak złym stanie, że trzeba go dobić. Zrozumiałbym gdyby powodem był jakiś konkretny uraz ale o tym nie było mowy w karcie.
Pani weterynarz uznała kota za bezpańskiego. Rzeczywiście
oszczędziłem swojemu ulubieńcowi kastracji. Kot był prawdziwym ulicznym wojownikiem. Liczne rany, połowa zębów wybita, postrzał z wiatrówki i inne przygody.
Nie raz żartowałem sobie "źle skończysz chłopie" ale przyznam iż takiego jego końca nie przewidziałem. Kiedy kot "kawalerzył" to rzeczywiście
sierść nie była tak gładka i lśniąca jak zwykle i mógł robić wrażenie bezpańskiego. Ale mam nadzieję iż
wygląd nie był najważniejszym powodem Jego śmierci.

Piotr122

 
Posty: 4
Od: Wto maja 13, 2014 13:11

Post » Wto maja 13, 2014 14:15 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Ty poważnie pytasz czy jesteś trollem?
Jeśli poważnie to zmilczę słowa jakie mi sie cisną na usta z pwodu twej bezmyślnosci w "opiece" nad kotem.Kot umarł przez ciebie .Na pewno nie była to lekka śmierć.
Dobrze ,że ktoś ulitował sie nad nim i zebrał z drogi zanosząc do weta. Umierał by długo i w okrutnych cierpieniach.

Tak, wetka miała prawo uśpic kota. Wedle prawa był bezpański, po wypadku, w złym stanie.Domyślam się ,że bez adresówki czy chipa by można było stwierdzić właściciela. To,że biegał rano to nie znaczy ,że nie miał prawa ulec wypadkowi. Wet oszczedził mu cierpienia.
To ty może odpowiedzieć za zaniedbanie kota i narażenie go na kalectwo i śmierć.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56027
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Wto maja 13, 2014 14:21 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

pachnie mi to prowokacją :twisted:
Obrazek Obrazek

sabianka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4674
Od: Śro lis 26, 2003 18:34
Lokalizacja: Rybnik

Post » Wto maja 13, 2014 14:30 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

A mnie nie.
Wielu ludzi naprawdę myśli, że kocur musi być "ulicznym wojownikiem". Niekastrowanym oczywiście.
A kotka chce "zaznać radości macierzyństwa". :roll:
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Wto maja 13, 2014 14:54 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

ASK@ pisze:Ty poważnie pytasz czy jesteś trollem?
Jeśli poważnie to zmilczę słowa jakie mi sie cisną na usta z pwodu twej bezmyślnosci w "opiece" nad kotem.Kot umarł przez ciebie .Na pewno nie była to lekka śmierć.
Dobrze ,że ktoś ulitował sie nad nim i zebrał z drogi zanosząc do weta. Umierał by długo i w okrutnych cierpieniach.

Tak, wetka miała prawo uśpic kota. Wedle prawa był bezpański, po wypadku, w złym stanie.Domyślam się ,że bez adresówki czy chipa by można było stwierdzić właściciela. To,że biegał rano to nie znaczy ,że nie miał prawa ulec wypadkowi. Wet oszczedził mu cierpienia.
To ty może odpowiedzieć za zaniedbanie kota i narażenie go na kalectwo i śmierć.

Skąd ty w ogóle możesz wiedzieć jak opiekowałem się swoim kotem? Uratowany od śmierci, wykarmiony specjalnym mlekiem dla małych kotków, na co dzień zadbany (poza okresami "kawalerki"). Kot upodabnia się czasem do swego pana. Ja także mam blizny i nie jestem wykastrowany a mam nadzieje, że jak potrąci mnie samochód to nikt nie będzie tak pomysłowy żeby mnie dobić.

Piotr122

 
Posty: 4
Od: Wto maja 13, 2014 13:11

Post » Wto maja 13, 2014 15:09 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Ale kot to nie człowiek i nie potrafi zadbać o swoje bezpieczeństwo. :(
Nie myśli o tym, że może go potrącić samochód.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Wto maja 13, 2014 15:11 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Piotrze widziałeś kiedyś małego kociaka, który umiera na koci tyfus? Trzęsie się z zimna, rozrywa mu bolący brzuszek, wymiotuje krwią?
Widziałeś kiedyś kotka, któremu żywcem oczy wylewają się z oczodołów podczas kociego kataru?
Widziałeś kiedyś kota, który umiera z głodu albo dogorywa w kałuży krwi na poboczu potrącony przez samochód?
Widziałeś?
Bo zapewne tak skończyło 90% kociaków, które spłodził Twój niekastrowany kocurek i to nie była jego wina, bo przecież miał Ciebie czyli opiekuna.
Jesteś z tego dumny? Podbudowuje taka wizja męskie ego? :(
Obrazek Obrazek Obrazek
Zapraszam na ubrankowo-butkowy bazarek <3 http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27&t=164058
"Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej" Albert Einstein

Rilla07

Avatar użytkownika
 
Posty: 4223
Od: Wto lip 30, 2013 17:49
Lokalizacja: małopolska

Post » Wto maja 13, 2014 15:13 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Gretta pisze:Ale kot to nie człowiek i nie potrafi zadbać o swoje bezpieczeństwo. :(
Nie myśli o tym, że może go potrącić samochód.


No niestety, młodzieńcy wsiadający za kierownicę na bani czy śmigający z prędkością światła na motorach
to dokładnie ten sam stopień świadomości, co u kota, albo mniej :mrgreen:
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15244
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto maja 13, 2014 15:20 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Gretta pisze:Ale kot to nie człowiek i nie potrafi zadbać o swoje bezpieczeństwo. :(
Nie myśli o tym, że może go potrącić samochód.

A czy kota wykastrowanego samochód nie może potrącić?
Kot przeżył 8 lat i pomimo licznych przygód trzymał się dobrze (oprócz okresów "kawalerki").
Oczywiście rozumiem, że kot to nie człowiek. Jednak swojemu nieżyjącemu już pupilowi oszczędziłem tego co dla mnie byłoby gorsze od śmierci.

Piotr122

 
Posty: 4
Od: Wto maja 13, 2014 13:11

Post » Wto maja 13, 2014 16:04 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Piotr122 pisze: Jednak swojemu nieżyjącemu już pupilowi oszczędziłem tego co dla mnie byłoby gorsze od śmierci.

Czyżbyś mówił o kastracji? Jeśli tak to wiesz że trochę zajeżdża to teraz średniowieczem? Zwierze wykastrowane wcale nie cierpi, tym się różnimy od zwierząt że one mają instynkt i nie zaspokajają przyjemności a instynktowy przymus rozmnażania się. Nie mając tego poczucia przymusu wcale nie są gorsze czy źle im. Są spokojniejsze mogą się skupić na innych aspektach swojego zwierzęcego życia.

A co do reszty to psy prowadzamy na smyczy, żeby nie uciekł, żeby nie pobiegł pod samochód, żeby krzywda mu się nie stała... Dlaczego uważasz że kot jest w tym względzie lepszy? Nie przefrunie nad autem, jest tak samo narażony na wszystkie te zagrożenia jak pies, tylko mentalność jest taka że "kot to sobie poradzi" i "radzą" rozjechane na pasach, zagryzione przez inne zwierzęta.
Nie istnieją koty zwyczajne.
Colette

fuma

 
Posty: 344
Od: Pon mar 10, 2014 18:58

Post » Wto maja 13, 2014 16:27 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

No coż spodziewałem się raczej porad w stylu "zapytaj czy zrobiono mu takie czy owakie badanie". Zamiast tego dyskusja nt kastracji(że o kuriozalnych "oskarżeniach" nie wspomnę).
Ale paradoksalnie ten wątek przyczynił się do częściowego ukojenia żalu po stracie Pupila.
Jakkolwiek nie neguje tego iż część Jego potomstwa mogła skończyć źle to zwróciło to moją uwagę na to iż coś tam po moim Koleżce pozostało i "śmiga".
Po za tym pocieszam się także tym iz dzięki temu, że nie trafił na prawdziwych przyjaciół zwięrząt przeżył swe życie jak KOT a nie jak eunuch.

Piotr122

 
Posty: 4
Od: Wto maja 13, 2014 13:11

Post » Wto maja 13, 2014 16:50 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Piotr122 pisze:
ASK@ pisze:Ty poważnie pytasz czy jesteś trollem?
Jeśli poważnie to zmilczę słowa jakie mi sie cisną na usta z pwodu twej bezmyślnosci w "opiece" nad kotem.Kot umarł przez ciebie .Na pewno nie była to lekka śmierć.
Dobrze ,że ktoś ulitował sie nad nim i zebrał z drogi zanosząc do weta. Umierał by długo i w okrutnych cierpieniach.

Tak, wetka miała prawo uśpic kota. Wedle prawa był bezpański, po wypadku, w złym stanie.Domyślam się ,że bez adresówki czy chipa by można było stwierdzić właściciela. To,że biegał rano to nie znaczy ,że nie miał prawa ulec wypadkowi. Wet oszczedził mu cierpienia.
To ty może odpowiedzieć za zaniedbanie kota i narażenie go na kalectwo i śmierć.

Skąd ty w ogóle możesz wiedzieć jak opiekowałem się swoim kotem? Uratowany od śmierci, wykarmiony specjalnym mlekiem dla małych kotków, na co dzień zadbany (poza okresami "kawalerki"). Kot upodabnia się czasem do swego pana. Ja także mam blizny i nie jestem wykastrowany a mam nadzieje, że jak potrąci mnie samochód to nikt nie będzie tak pomysłowy żeby mnie dobić.

A ja mam nadzieję, że będzie - przynajmniej nie przekażesz potomstwu ewidentnie wadliwych genów.
Zresztą, odziedziczywszy tak kompletny brak wyobraźni, pewnie i tak długo by nie pożyło.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto maja 13, 2014 16:57 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Piotr122 pisze:
Gretta pisze:Ale kot to nie człowiek i nie potrafi zadbać o swoje bezpieczeństwo. :(
Nie myśli o tym, że może go potrącić samochód.

A czy kota wykastrowanego samochód nie może potrącić?
Kot przeżył 8 lat i pomimo licznych przygód trzymał się dobrze (oprócz okresów "kawalerki").
Oczywiście rozumiem, że kot to nie człowiek. Jednak swojemu nieżyjącemu już pupilowi oszczędziłem tego co dla mnie byłoby gorsze od śmierci.

Rozumiem, że wolałbyś umrzeć niż stracić jądra. OK, kwestia priorytetów - dla jednych ważniejsza jest głowa, dla innych ciupcianie.
A pytałeś kota czy on też tak uważa?

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto maja 13, 2014 17:02 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Piotr122 pisze:
Gretta pisze:Ale kot to nie człowiek i nie potrafi zadbać o swoje bezpieczeństwo. :(
Nie myśli o tym, że może go potrącić samochód.

A czy kota wykastrowanego samochód nie może potrącić?
Kot przeżył 8 lat i pomimo licznych przygód trzymał się dobrze (oprócz okresów "kawalerki").
Oczywiście rozumiem, że kot to nie człowiek. Jednak swojemu nieżyjącemu już pupilowi oszczędziłem tego co dla mnie byłoby gorsze od śmierci.

Może. Ale kot wykastrowany mniej się włóczy, nawet jeśli jest wypuszczany samopas - nie wędruje za kotkami w rui. Współczesne miasto nie jest bezpieczne dla zwierząt.
"Uczłowieczanie" zwierząt, przypisywanie im ludzkich cech i ludzkiej logiki źle się dla nich kończy, niestety. :(
Kot nie cierpi, że został wykastrowany. A jeśli straci łapę lub oko, nie będzie miał kompleksów z tego powodu.
Nie ma też świadomości, że upadek z balkonu na 10. piętrze to wyrok - opiekun musi o tym pomyśleć i zabezpieczyć balkon siatką.
Analogie można mnożyć.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Wto maja 13, 2014 17:15 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Jeśli chodzi o pytanie z pierwszego postu - na pewno można zapytać weterynarza, jaki był konkretny powód eutanazji (w jakim kot był stanie). To jasne, że opiekun chce to wiedzieć.

Co do reszty - kot nie ma świadomości i wiedzy nastolatka, lecz może najwyżej dwulatka... Nastolatek przynajmniej wie, że podejmuje ryzyko i ma jakieś pojęcie, czego może spodziewać się np. na drodze. Kot tego wszystkiego nie wie. Tyle jeśli chodzi o radzenie sobie w naszym cywilizowanym świecie.

A jeśli chodzi o kastrację, kocura naprawdę nie można porównywać z człowiekiem. Hormony są dla kocura źródłem przede wszystkim stresu. Walki miedzy kocurami wiele z nich przypłaca życiem. No, ale żeby się o tym przekonać trzeba poznać kilka kocurów przed kastracją i po i poobserwować, jak się zmieniają. Czy naprawdę staja się nieszczęśliwe i pozbawione charakteru :mrgreen: Mój kocur po kastracji nadal uważa się za macho i mimo 7 lat ma mnóstwo energii; ale prezentuje się bez porównania lepiej niż przed zabiegiem.

I na koniec - koty rozmnażają się w takim tempie, że niekastrowanie ich szybko prowadzi do ogromnej śmiertelności maluchów. Koty, w przeciwieństwie do ludzi, nie są w stanie tego świadomie regulować. Do czegoś takiego ręki nie chcę przykładać.

Lecz to raczej rozważania na przyszłość, w przypadku tego konkretnego kota nic już one nie zmienią.
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: borysku, Google [Bot], kasiek1510 i 36 gości