


Kasia dziękuje cioteczkom za kciuki

Dzisiaj rano gdy pojechałam na kolejną wizytę z Kasią to miała mieć zrobione usg, ale oczywiście zesikała mi się w kontenerku w aucie więc pęcherz był pusty i na badaniu nic nie wychodziło. Kasia została nawodniona podskórnie i została w lecznicy, a ja miałam przyjechać za około 1,5 godziny znowu.
Pojechałam na umówioną porę i wtedy udało się zrobić jej usg na którym wyszedł kamyk wielkości 6x4 milimetry który trzeba jak najszybciej usunąć.
Koszt zabiegu to 200 złotych - dług.

Do tego jakbym miała długu to dzisiaj też musiałam wreszcie przetestować i zaszczepić 4 koty (zamówione już dużo wcześniej testy i szczepionki na białaczkę) i kolejne 300 złotych(leukocel 140+testy 160).
Były Kola, Molisia, Tusia i Bisia - wpisy w książeczkach jak i testy na pamiątkę.

Na tym nie koniec, bo muszę przetestować i poszczepić kolejne koty, a gdzie tu karma, żwirek, dalsze leczenie.
Chciałabym aby kiedyś nadeszło lepsze jutro, ale to utopia, pogrążam się w problemach przez koty, które nie są niczemu winne, bo też chcą żyć, tylko nikt ich nie chciał wtedy gdy potrzebowały pomocy, a fundacje też się na nie''wypięły''.
Oczywiście ktoś może powiedzieć, po co brałaś a teraz nie dajesz rady? Otóż odpowiedzi udzieliłam już wyżej.
