Dzisiejszy dzień mogłabym zatytuować "w poszukiwaniu tasiemca" ... rano oba koty dostały pratel, kiedy wróciłam z pracy, sprzatałam kuwety... na razie nic. Sama nie wiem, czy chciałabym, aby z Parysia wylazło to obrzydlistwo (wtedy to prawie pewność, że to TO było przyczyna problemów), czy nie... bo ja się potwornie brzydzę tych ochyd i niedobrze mi się robi

, nie wiem, jak dam radę sprzątnąć... brrrr...
Czysciłam gruntownie uszy, lewe w stanie duzo gorszym, niż prawe, ale nie jest tragicznie.
Kupiłam kociowi mleko dla kotów Gimpet i jakies specjalne suche z animondy - ale z tym suchym poczekam parę dni, po pratelu może mieć biegunkę, a ja chciałabym jasno wiedzieć - czy to po odrobaczaniu, czy po karmie. Bo spróbuję delikatnie wdrazać go do suchej dla kotów z problemami gastrycznymi.
Psychicznie jest swietnie - Parys bardzo szybko dochodzi do siebie, dzisiaj miałam gościa i nie tylko nie uciekł, ale nawet pozwolił się pomiziać
Na razie biegunki nie ma (albo nie zaobserwowałam - w końcu parę godzin nie było mnie w domu), czyli jest pod tym względem ok.
Martwię się o Luśka - wet go nie zaszczepił, bo nie podobało mu się, że trzecia powieka jest widoczna po zajrzeniu w oczy - kazał poczekac dwa tygodnie i obserwować kota, to może być pierwszy sygnał jakiejś infekcji

((. Za to pochwalił kondycję Lusia - i powiedział, że wcale nie jest za gruby
Uszka tez idealnie czyste, czyli - świerzbem się nie zaraził (ale i tak dostaje oridermyl profilaktycznie od dzisiaj).
A ja dalej czekam/ nie czekam na tasiemca....
