Dla mnie było to o tyle trudne że do tej pory nigdy nie miałam do czynienia z psem tylko z sunią. Dopiero Miki uświadomił mi różnicę w prowadzeniu psa i suki.
Simcia była bezproblemową sunią. Ja nie znałam smyczy a o kagańcu zapomnij. Cieczkę miała raz do roku i te trzy tygodnie w roku używaliśmy smyczy. Z psem było inaczej bo jak jednej suce się kończyło zaczynała druga i psa było trzeba ciągle pilnować żeby nie nawiał. Właśnie przez takiego skur......na dla którego liczyła się własna suka a inne psy to........ spaskudził mi się pies. Długo mi zajęło żeby wyprowadzić go tak by ludzie czuli się bezpiecznie.