Dzięki
noga już w porządku ale w nocy mnie tak bolała że spać nie mogłam.
Muszę coś wymyślić, bo wczoraj zabrałam na próbę ze sobą Kolę i totalna porażka.
Kicia cały czas się chowała pod koc na materacu na którym mąż śpi(w domu jak ktoś przyjdzie obcy to też się chowa-ją) a tam się tak bała, że jak ją na parapecie posadziłam to ziapała ze strachu.
Całe poobiedzie praktycznie nie chciała się ruszać.
Nie wiem jak to będzie z pozostałymi kotami, naprawdę się martwię o nie a szczególnie o te, co na stres reagują krwiomoczem.
Spilett pisze:Aniuś, dasz radę, wierzę w Ciebie

A przeprowadzka długo jeszcze potrwa?
Oj potrwa potrwa, bo jak się nie ma funduszy to trzeba klicić wszystko samemu a tu sił brak.
Woliery też narazie nie będzie ale z czasem pomyślimy i nad tym.
Ja nie rozumiem jednego, w nowym mieszkaniu jeszcze ogrzewają i jest bardzo cieplutko a jak wróciłam do domu wczoraj, to już nie wytrzymałam tego zimna i włączyłam palniki gazowe.
Ja się rozgrzałam trochę a i koty poukładały się na drapaku do spania a nie oblegały mi łóżka.
Chociaż mężowi tam jest ciepło i nie narzeka, że mu zimno w nogi.
