Alienor pisze:A czy byłaby opcja, żeby np. Twój TŻ kotę złapał i zawiózł na dworzec (w sensie że jakby niezmotoryzowany DT tam podjechał)?
Pewnie, oczywiście.
Chociaż naprawdę nie powinniśmy, zgarnęliśmy ją właśnie spod bloku, bo zwyczajnie nie byliśmy w stanie spokojnie patrzeć na to, jak kot na tym zimnie i deszczu nie ma dokąd iść, na dodatek pewnie nie jest wysterylizowana. Przez te kilka dni złapała tyle kleszczy, że brrrr! Jest cała w kleszczach. Pora taka, że już nie zdążyliśmy pojechać do lecznicy, a w domu niestety nic nie mam na tą okoliczność. Jedyne, co możemy, to wsadzić ją do klatki, dać jeść, pić i... liczyć na cud, że ktoś ją zechce. Mamy ciężko chorego staruszka Filemona, przy którym w ogóle tymczasowanie nie jest dobrym pomysłem - ledwo starcza mi teraz sił, by się nim właściwie zająć. Help! [ikonka ze stosowną flagą]
Moja córka dała jej na tymczasowe imię Malinka. Kotka jest przepiękna, ma jasną plamę na piersi, jest pięknie zbudowana i w stosunku do ludzi przemiła. Naszych kotów się boi i denerwuje się, kiedy podchodzą do klatki, ale to nic dziwnego, kiedy nagle znalazła się w otoczeniu tylu obcych kotów. Na razie trudno więc powiedzieć, jak jej się będą relacje z kotami układać.