Tak, tak, jeżeli chodzi o to, to u nas też się sprawdza. Ejzo czasami w nocy ma napad gryzienia a Raster rano. Gryzie mnie, jak nie chce mi się wstawać do pracy a budzik dzwoni. Jednak przeważnie gryzą się nawzajem.
Miałam na myśli co innego. Ejzo to diabeł w kociej skórze. W nocy pościągał pranie z suszarki i je porozwlekał po pokoju.
Włazi na meblościankę i strąca z półek wszystko, co mu się nawinie. Kilka razy już spadł. Wczoraj zawisł na kablu od termometru...Wyciąga moje pędzle do makijażu i się nimi bawi. Wydaje odgłosy jak stary pociąg. Ogólnie ma spore ADHD teraz. Hormony. Może uda się go pozbawić tej śmiesznej kulki, co mu wyrosła pod ogonem. Wygląda, jak przyklejona.
Niedługo odkleimy. Mam nadzieję, że uda mi się na sobotę umówić, bo czasami mnie szlak trafia.
Pozbyć się go nie pozbędę, bo Rasterek, mimo wszystko, mógłby tęsknić. Kot za pół roku będzie już pewnie dużo spokojniejszy. Raster też w tym wieku nie był wzorem dobrego wychowania. Przez ponad miesiąc wył noc w noc, dopiero po kastracji zamknął japę.
No i przyzwyczaiłam się do tego paskudnego sierściucha.
Podejrzewam, że to wina tak małego mieszkania. Jak się wprowadzaliśmy, nie było mowy o kotach. Po pół roku dostałam Rastera, minęło następne pół i wyciągnęłam z kontenera Ejzo. Gdybyśmy mieli chociażby balkon, albo nawet, o zgrozo, ogródek!
Książę Raster

Ejzo, oczywiście na szafie siedzi. Widać od razu po tej mordzie, co to za kot.
