barber pisze: bo takie mi jazdy w weekend odstawił z niejedzeniem i uciekaniem przede mną, że już brakowało mi sił. Obroża trochę pomogła ale stres u tego zwierzaka jest koszmarny. Czego on musiał doświadczyć?
"Czego on musiał doświadczyć?" - to samo pytanie sobie zadaję, kiedy Myszak odwala humory, nie daje sobie tabletki podać, gryzie mnie przy głaskaniu, reaguje nerwowo na każdy gwałtowny ruch, wyrywa się i drapie.
Równolegle ma chwile, kiedy wskakuje mi na kolana i chce się miziać.
Czysta schizofrenia, dysonans czy coś tam.
Nieważne, czego doświadczyły te nasze bidy - ważne, że teraz mają kochające, cierpliwe (do czasu

Myszaka rozpieszczam smakołykami - tabletka w pysk, a zaraz potem mus gourmetowy, albo inne żarełko, które lubi.
Ale malutko, tylko łyżka stołowa, żeby mi się chłopak nie przyzwyczaił do śmieciowego żarcia.
Sugestie z maila mogą niekoniecznie mogą być przydatne - każdy kot to indywidualny przypadek, a ja nie jestem guru.
Jedno zawsze skutkuje: dużo miłości i uwagi.
I przegłodzić gnojka przez parę godzin

---------
Edit:
"Czego on musiał doświadczyć?"
Następne skojarzenie: Mój kot nr 2 - Kropka.
Jest ze mną od roku, a wciąż pochłania mokre jedzenie łapczywie, jakby nie jadła od kilku dni. A dostaje mokre 2x dziennie, a pomiędzy miski z chrupkami stoją do zżarcia.
Ostatnio tak szybko pochłonęła dużą porcję (za dużo jej wrzuciłam do miski mokrego), że zwymiotowała wszystko.