Kocia zazdrość. Pomocy!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 10, 2014 10:33 Kocia zazdrość. Pomocy!

Zacznę najlepiej od początku. (Kocur Psikus 3 lata, kotka Luna 3 miesiące)
Od jakiegoś miesiąca myślałam z partnerem o zakupie drugiego kota, widzieliśmy, że mimo ogromnej ilości czasu jaki poświęcaliśmy Psikusowi, kocur wydaje się samotny. Utwierdzał nas w tym fakt, że przesiadywał całymi dniami na oknie i obserwował dwa koty sąsiadki, które zawsze wszędzie przebywały razem. Poza tym kończę studia i już nie będę miała możliwości zapewniać tyle towarzystwa Psikusowi co do tej pory.

Zapadła decyzja, 3 tygodnie temu przywieźliśmy kotkę syberyjską do domu.

Z początku Luna bała się Psikusa, syczała na niego i nie pozwalała mu się obwąchać, w sumie się nie dziwie, Psikus to duży, dobrze zbudowany kot. Ale już po dwóch kolejnych dniach pozwoliła mu się zbliżyć do siebie, a muszę zaznaczyć, że odkąd przyjechała Psikus ciągle za nią łaził. Po kilku kolejnych dniach rozkwitła między nimi przyjaźń. Pękaliśmy z dumy, że Psikus tak serdecznie przyjął Lunę, nie okazywał agresji, nie bronił terytorium. Po około tygodniu od przyjazdu koty chodziły już wszędzie razem, od piątej nad ranem potrafiły szaleć, do dziesiątej, krótka drzemka razem i znów zabawa i tak w kółko. Nawet się śmialiśmy z partnerem, że poszliśmy w odstawkę, bo faktycznie koty zajmowały się tylko sobą. Wymyślaliśmy różne zabawy, żeby bawić się całą czwórką razem, wydawało nam się, że już jest wszystko ok. Psikus często wylizywał małą, spali razem, leżeli jedno na drugim, wyglądało to sielankowo.

Ale od zeszłego weekendu wszystko uległo zmianie :(
Psikus zrobił się markotniejszy, obserwował jak bawię się z małą ale nie przyłączał do zabawy. We wtorek, totalny dół, myśleliśmy, że się rozchorował, syczał na małą, nie dał się głaskać, nie chciał się bawić. W środę to samo + zmniejszony apetyt, chociaż trochę bawił się z nami, ale nie z Luną, odganiał ją przy każdej okazji. W czwartek poszłam do weta, a tam nic, temperatura w normie, wszystko w normie, wszystko ok, kot zdrowy, zaczęliśmy snuć hipotezy z wetem, że może gdzieś jakaś kotka ma rujkę, że może karma na odkłaczanie, którą niedawno dodaliśmy do jego karmy, psuje mu humor. Jutro idę z nim na badanie krwi, ale ja już wiem co jest. Psikus jest wściekły na Lune i nie wiem co z tym zrobić. Było ok, bawili się, przytulali, a teraz ona biedna biega za nim i przytula się, a on ją ignoruje. Podchodzi do nas - psikus, mruczy, kładzie się koło nas, ale gdy podchodzi Luna (przecież to małe kocię, wszędzie jej pełno), Psikus ostentacyjnie odchodzi.
Jest mi strasznie przykro z tego powodu, nie wiem co mam robić, nie mogę ignorować przecież Luny, zawsze starałam się ich głaskać tak samo, tyle samo, podnosiłam jedno, odkładałam, podnosiłam drugie, żeby nie było zazdrości. Dzisiaj jest czwartek, Psikus praktycznie nie je.
Do tej pory Psikus był centrum wszechświata, teraz wszystko uległo zmianie.

Czy ktoś przeżył już coś takiego? Co mam robić w takiej sytuacji? Może faktycznie jest chory? Już sama nie wiem.
Obrazek

Naru

 
Posty: 10
Od: Śro paź 23, 2013 16:53

Post » Czw kwi 10, 2014 10:54 Re: Kocia zazdrość. Pomocy!

Naru pisze:Z początku Luna bała się Psikusa, syczała na niego i nie pozwalała mu się obwąchać, w sumie się nie dziwie, Psikus to duży, dobrze zbudowany kot. Ale już po dwóch kolejnych dniach pozwoliła mu się zbliżyć do siebie, a muszę zaznaczyć, że odkąd przyjechała Psikus ciągle za nią łaził. Po kilku kolejnych dniach rozkwitła między nimi przyjaźń. Pękaliśmy z dumy, że Psikus tak serdecznie przyjął Lunę, nie okazywał agresji, nie bronił terytorium. Po około tygodniu od przyjazdu koty chodziły już wszędzie razem, od piątej nad ranem potrafiły szaleć, do dziesiątej, krótka drzemka razem i znów zabawa i tak w kółko. Nawet się śmialiśmy z partnerem, że poszliśmy w odstawkę, bo faktycznie koty zajmowały się tylko sobą. Wymyślaliśmy różne zabawy, żeby bawić się całą czwórką razem, wydawało nam się, że już jest wszystko ok. Psikus często wylizywał małą, spali razem, leżeli jedno na drugim, wyglądało to sielankowo.


Psikus przyjął Lunę serdecznie, bo to kocie dziecko, i nie odczuwał zagrożenia o pomniejszenie swego terytorium. Luna zaś reagowała z domieszką agresji, ponieważ nowy kolega to tylko jeden z nowych bodźców. Stres związany z przewozem, masa nowych zapachów, nowi opiekunowie, nowe zwyczaje, nowy dom... Normalna kolej rzeczy. Rzadko kiedy zdarza się, by w konfiguracji z kocim maluchem nie było kapitulacji. :)

Nuru pisze:Ale od zeszłego weekendu wszystko uległo zmianie :(
Psikus zrobił się markotniejszy, obserwował jak bawię się z małą ale nie przyłączał do zabawy. We wtorek, totalny dół, myśleliśmy, że się rozchorował, syczał na małą, nie dał się głaskać, nie chciał się bawić. W środę to samo + zmniejszony apetyt, chociaż trochę bawił się z nami, ale nie z Luną, odganiał ją przy każdej okazji. W czwartek poszłam do weta, a tam nic, temperatura w normie, wszystko w normie, wszystko ok, kot zdrowy, zaczęliśmy snuć hipotezy z wetem, że może gdzieś jakaś kotka ma rujkę, że może karma na odkłaczanie, którą niedawno dodaliśmy do jego karmy, psuje mu humor. Jutro idę z nim na badanie krwi, ale ja już wiem co jest. Psikus jest wściekły na Lune i nie wiem co z tym zrobić. Było ok, bawili się, przytulali, a teraz ona biedna biega za nim i przytula się, a on ją ignoruje. Podchodzi do nas - psikus, mruczy, kładzie się koło nas, ale gdy podchodzi Luna (przecież to małe kocię, wszędzie jej pełno), Psikus ostentacyjnie odchodzi.
Jest mi strasznie przykro z tego powodu, nie wiem co mam robić, nie mogę ignorować przecież Luny, zawsze starałam się ich głaskać tak samo, tyle samo, podnosiłam jedno, odkładałam, podnosiłam drugie, żeby nie było zazdrości. Dzisiaj jest czwartek, Psikus praktycznie nie je.
Do tej pory Psikus był centrum wszechświata, teraz wszystko uległo zmianie.

Czy ktoś przeżył już coś takiego? Co mam robić w takiej sytuacji? Może faktycznie jest chory? Już sama nie wiem.


Ten etap - przynajmniej dla mnie - również jest całkowicie normalny. Kiedy ja dokacałam swoje stado, bywało podobnie.
Jeżeli macie zaufanego weta, który stwierdził, że nic kocurowi nie dolega, proponowałabym w dalszym ciągu traktować ich na równi, i dać Psikusowi zauważyć, że oboje są dla was tak samo ważni. Z autopsji podpowiem, że na razie lepiej odpuścić jest podnoszenie kotów, a kucanie przy nich, i głaskanie obu jednocześnie.
"Miłość jest kotem. Przychodzi, kiedy ma na to ochotę. Nie pytając o zdanie, siada na kolanach i ogrzewa Cię samą swoją obecnością. Ma pazury, ale i tak wiesz, że fajnie jest mieć kota." - John Planty

Obrazek

PKF Klub Story :wink:: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=161501

Anike

 
Posty: 71
Od: Nie kwi 06, 2014 15:00
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw kwi 10, 2014 11:19 Re: Kocia zazdrość. Pomocy!

Wet jest nowy, jeszcze nie wiem czy zaufany, ale wydaje się kochać zwierzęta.. zrobił przegląd Psikusowi chyba ze wszystkich stron
Trochę mnie uspokoiłaś, nie spodziewałam się, że takie zachowanie jest normalne, uff to dobrze. Dziękuję za informacje :*
Obrazek

Naru

 
Posty: 10
Od: Śro paź 23, 2013 16:53

Post » Czw kwi 10, 2014 19:26 Re: Kocia zazdrość. Pomocy!

Skoro wet jest nowy, to proponowałabym zaciągnąć opinii jeszcze u innego weta.
To nie zaszkodzi, a być może - odpukać! - dopatrzy się przyczyny, która nie koniecznie jest związana z psychiką, zazdrością.
"Miłość jest kotem. Przychodzi, kiedy ma na to ochotę. Nie pytając o zdanie, siada na kolanach i ogrzewa Cię samą swoją obecnością. Ma pazury, ale i tak wiesz, że fajnie jest mieć kota." - John Planty

Obrazek

PKF Klub Story :wink:: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=161501

Anike

 
Posty: 71
Od: Nie kwi 06, 2014 15:00
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt kwi 11, 2014 20:25 Re: Kocia zazdrość. Pomocy!

Jutro będzie miał badania krwi, zobaczymy.
Póki co widzę, że to jednak psychika, trudno to opisać, ale to się widzi. Ręce mi opadają jak widzę jak on się zachowuje, w ogóle go nie poznaję.
Ile może trwać taki stan? Jak mogę głaskać oba jednocześnie, skoro Luna non stop za nami biega a Psikus kompletnie się zdystansował. Trzeba się bardzo namęczyć, żeby namówić go do zabawy, a gdy się w końcu uda, to już nie wiem czy się bawi czy wścieka, nie poznaję go. Nie wiem o co mu chodzi. Możesz coś więcej napisać? Co zrobić gdy kot ma totalnego focha i nawet z właścicielem nie chce się bawić? Nabrał apetytu, chociaż tyle.
Obrazek

Naru

 
Posty: 10
Od: Śro paź 23, 2013 16:53

Post » Sob kwi 19, 2014 16:57 Re: Kocia zazdrość. Pomocy!

I co wyszło w badaniach?
Wg mnie u Psikusa zaczynała się choroba.
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Marmotka, Nul i 30 gości