Nadmienię ,że jestem absolutnie nieprzystosowana do posiadania szefa.
Więc takowego nie posiadam.
Mam generalnie wielki problem z autorytetami: nie uznaję.
Trzeba sobie na moje uznanie zasłużyć, jak nie przymierzając niejaka Neigh.
I tak w czasach szpitalnych ordynatora nie poważałam. Poważałam wielce jego zastępczynię.
On był małym człowieczkiem o złośliwym charakterze, ona świetnym lekarzem.
Bardzo Wam dziękuję za życzenia.
Więcej urodzin już chyba obchodzić nie będę, staje się nudne...
Rano tak się zastanawiałam ,czy wypada 45-latce mieć długie włosy spięte nie w nobliwy kot ale uczesane w warkocz francuski.
Wyszło mi ,że trudno.
Zwłaszcza ,iż Neigh mi powiedziała ,że jednak nie powinnam malować się na czarno, kkrywać gizełem i z wolna podążać w kierunku cmentarza...

Z biustem rozstajemy się ostatecznie na jesieni.
Ostatecznie.