» Pt mar 28, 2014 9:41
Re: sieroTOSIniec Ingi.mm
wróciłam do domu po pracy. Zobaczyłam Dzidzi, który czołgał sie na rączkach ciągnąc nóżki.
Myślałam, że Birma mu cos zrobiła.
Pognałam do weta. Dostał kroplówkę z lekami, bo wyglądało na bezwład po ataku padaczkowym.
Okazało się, że nie pracują nerki. W ogóle. Pęcherz był pusty, kroplówka zalała płuca.
Przez 2 godziny lekarka próbowała ruszyć mu nerki. Niestety - bezskutecznie. Zaczął wymiotować woda z krwią, nerki były obrzęknięte, pęcherz nadal pusty, a Dzidzio poddawał się.
Prawdopodobnie w wyniku obniżonej krzepliwości w nerkach mogła sączyć się krew, aż zamknęła drożność.
Nie umiem napisać tego ciepłymi słowami. Nie umiem sobie z tym poradzić.
Czego nie dopatrzyłam???? Co powinnam była zauważyć????
Dlaczego???
Nie miał nawet 6 lat!!!!!!
Urodził sie 6 maja 2008 roku.
Był taki nieśmiały, że wzruszał mnie swoją delikatnością, głosikiem Farinellego, spokojem. Tylko nie za bardzo sie przytulał. Dopiero ostatnie 2 tygodnie powinny mnie zastanowić, bo przychodził na głaskanie, kładł się na kolanach. Nie robił tego wczesniej.